Miami jest zagrożone epidemią śmiertelnej żółtej gorączki, a w mieście nie ma kontroli pasażerów przyjeżdżających ze stref endemicznych – alarmuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO).
Żółta gorączka jest przenoszona przez te same komary, których ukąszenie prowadzi do zarażenia wirusem Zika. Amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) informują, że można ją spotkać w tropikalnych i subtropikalnych rejonach Afryki i Ameryki Południowej. Zaznaczają jednak, że choroba ta bardzo rzadko występuje u podróżujących Amerykanów.
WHO podkreśla tymczasem, że w 2016 roku do USA przyleciało ze wspomnianych rejonów blisko 2,8 miliona ludzi. W przeciwieństwie do niektórych krajów USA nie wymagają od osób, które odwiedziły te strefy, zaświadczenia o szczepieniu przeciwko żółtej gorączce.
Według WHO ok. 9,5 miliona ludzi żyje w Stanach Zjednoczonych, m.in. w Miami, w środowisku sprzyjającym rozwojowi choroby. Organizacja zaznacza, że zmiana klimatu, podróże, urbanizacja i niedostatek szczepionek zwiększają ryzyko wystąpienia żółtej gorączki.
W sumie WHO wskazała 472 miasta w 54 krajach świata, gdzie żółta gorączka może się rozwijać. Poza Miami są to m.in. Nowe Delhi, Mumbaj, Karaczi, Manila i Kanton. W wymienionych miastach istnieje jednak wymóg okazania zaświadczenia o szczepieniu, gdy przyjeżdża się ze strefy endemicznej.
(łd)