Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro poprosił Organizację Narodów Zjednoczonych o dostarczenie do tego kraju niezbędnego zapasu leków.
Powodem jest postępujący w Wenezueli kryzys, który rozpoczął się jeszcze za życia poprzedniego prezydenta Hugo Chaveza. Lata opartej na socjalistycznym rozdawnictwie gospodarki oraz sytuacja na rynku ropy sprawiły, że państwowa kasa świeci pustkami, a w sklepach brakuje nawet artykułów pierwszej potrzeby. Mieszkańcy stoją w kolejkach, by kupić żywność, a inflacja osiągnęła poziom trzycyfrowy. Ocenia się, że placówki służby zdrowia mają zaledwie 5 procent potrzebnych leków.
Wystąpienie prezydenta Wenezueli jest bezprecedensowe, bo wcześniej władze nie prosiły o międzynarodową pomoc. Odczytywane jest jako częściowe przyznanie się do winy za kryzys. Władze Wenezueli, której dochody budżetowe oparte są wyłącznie na dochodach z ropy, twierdzą jednak, że przyczyną kryzysu są sytuacja na rynku paliw i grabieżcza polityka międzynarodowa.
W 1998 roku po wygranych wyborach władzę w Wenezueli przejął socjalista Hugo Chavez, który w dużym stopniu wprowadził w kraju kubański model gospodarczy. Po jego śmierci w 2013 roku władzę objął współpracownik Chaveza, obecny prezydent Nicolas Maduro.
Wojciech Cegielski/BBC/RTR