3.6 C
Chicago
sobota, 20 kwietnia, 2024

Warszawa: Nie chcieli poddać testom dziecka z dusznościami, bo nie miało ”poważnych objawów”

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Pandemia koronawirusa rozwija się. Codziennie słyszymy o nowych przypadkach zakażenia COVID-19, przybywa też ofiar śmiertelnych. W takiej sytuacji ważne jest robienie jak największej liczby testów – dziennie jest ich wykonywanych 1600. Jednak nie wszystkie osoby z objawami podobnymi do koronawirusa zostają do testów zakwalifikowani. Córka naszej Czytelniczki, mimo nieustępujących duszności oraz kaszlu, nie została poddana badaniom w kierunku COVID-19. 

Córka pani Angeliki od kilku dni miała duszności oraz kaszel. Początkowo kobieta podejrzewała, że dziecko ma zapalenie krtani, co zdarzało się już wcześniej. Niestety, stosowane zazwyczaj metody leczenia nie pomagały, dlatego po ostrym ataku duszności w nocy, 14 marca, nasza Czytelniczka zdecydowała się zadzwonić po pogotowie, które zawiozło je na Oddział Laryngologiczny w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym.

 

Okazało się, że córka nie ma obrzęku krtani, więc nie musi to być zapalenie. Podano jej jednak sterydy dożylnie i polepszyło się, niestety tylko na chwilę. Wieczorem się pogorszyło, więc wezwano pediatrów. I to oni zasugerowali oni diagnostykę w kierunku koronawirusa – mówi nam pani Angelika.

 

Dziewczynkę przeniesiono na Oddział Zakaźny. Tam jednak odmówiono wykonania testów. Lekarze tłumaczyli, że skoro dziecko nie miało kontaktu z osobą z potwierdzeniem koronawirusa oraz nie przebywała w ostatnim czasie za granicą, testy nie są potrzebne. ”Testy robimy tylko poważnym przypadkom. Jeśli lekarze podejrzewali koronawirusa, powinni zalecić 14-dniową kwarantanne, nie testy” – usłyszała pani Angelika.

 

Tłumaczyłam, że ja miałam kontakt z osobą, która wróciła niedawno z Berlina. Natomiast moja mama, pracująca w szkole i mieszkająca z nami, miała kontakt z dziećmi, które wróciły z Włoch dopiero. To nic nie dało, testy nie zostały zrobione, ale córka miała zostać w szpitalu. Obchód następnego dnia był robiony przez drzwi, nikt do nas nie zajrzał. Cała grupa lekarzy – kierownik oddziału, oddziałowa, inni lekarze – stali za drzwiami i na odległość oceniali stan mojej córki – żali się pani Angelika.

 

Przed wizytą na Oddziale Zakaźnym na panią Angelikę oraz jej córkę nałożono izolację. Po 2 godzinach ją zdjęto, by po kilkunastu minutach znowu ją nałożyć. Przeniesienie dziewczynki na Oddział Zakaźny odbywało się teoretycznie według procedur m.in. pacjentka ze swoja mamą szła kilka metrów za lekarzami, ale za chwilę wszyscy wsiedli do tej samej windy.

 

Nie wykonano testów, więc zapytałam lekarzy jakie są dalsze zalecenia. Usłyszałam tylko jedno: inhalacje z soli fizjologicznej. Lekarz nie zalecił nic innego, powiedział, że nie widzi zaleceń do dalszej hospitalizacji. Pediatra nie chciał przyjąć mojego dziecka, laryngolog to samo, bo bali się, że ma koronawirusa, więc zostałyśmy odesłane domu – relacjonuje pani Angelika. W domu kobieta skonsultowała się z lekarzem telefonicznie. Doktor przypisał sterydy wziewne, po których dziewczynka poczuła się o wiele lepiej.

 

– Nie mamy jednak żadnej przymusowej kwarantanny nałożonej przez szpital czy Główny Inspektorat Sanitarny. Mogłam wracać nawet komunikacją miejską – dziwi się pani Angelika.

 

19 marca u dziewczynki pojawiła się gorączka. Pani Angelika, w obawie, że córka ma koronawirusa i zarazi nim innych ludzi, nie poszła do lekarza, tylko znowu skonsultowała się z nim telefonicznie. Okazało się, że to najprawdopodobniej zapalenie ucha, po podaniu antybiotyków dziecko poczuło się lepiej, ale kobieta wciąż się niepokoi o zdrowie swojego dziecka.

 

Zadzwoniliśmy na specjalną infolinię Narodowego Funduszu Zdrowia, gdzie udzielne są informacje o koronawirusie, i dowiedzieliśmy się, że w takiej sytuacji nie ma z góry ustalonych metod postępowania, ponieważ ”to lekarz decyduje czy pacjenta poddać badaniom, czy też nie”.

 

– To jest decyzja lekarzy. To oni badają pacjenta, widzą, jakie ma objawy i decydują, co z danym pacjentem należy zrobić. Jeżeli uznali, że nie kwalifikuje się on do przyjęcia na oddział zakaźny, to znaczy, że wykluczyli tę chorobę i nie trzeba wydawać dodatkowych zaleceń – powiedziała w rozmowie z nami konsultantka.

 

 

Martyna Konieczek aip

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520