Od soboty, 10 października, kiedy to cały kraj objęty został żółtą strefą epidemiologiczną, ponownie wprowadzony został obowiązek zakrywania nosa i ust w przestrzeni publicznej.
Maseczki stosować musimy nie tylko w sklepach czy pojazdach komunikacji miejskiej, ale również na ulicy. Niestety nie wszyscy stosują się do panujących przepisów. Zaledwie w miniony weekend policjanci z Warszawy ukarali ponad 1100 osób, które zlekceważyły wytyczne ministerstwa zdrowia. Ponadto skierowano kilkaset wniosków do sądu wobec tych, którzy odmówili przyjęcia mandatu karnego.
Rosnące w zawrotnym tempie liczby nowych zakażeń koronawirusem wymusiły powrót do niektórych obostrzeń znanych nam z samego początku rozwoju pandemii. Obowiązkowe maseczki na ulicach i dystans społeczny to podstawowe założenia, które mają ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Niestety nie wszyscy stosują się do panujących przepisów.
Zaledwie od soboty policjanci z garnizonu stołecznego ukarali mandatami ponad 1100 osób, które zlekceważyły wytyczne ministerstwa zdrowia. Ponadto w ponad 430 przypadkach skierowane zostały wnioski do sądu wobec tych, którzy odmówili przyjęcia mandatu karnego. W obecnych działaniach funkcjonariusze kierują się zasadą „zero tolerancji”. Komenda Stołeczna Policji zapowiedziała, że dla osób świadomie łamiących przepisy nie będzie pobłażliwego traktowania.
– Osoba, która nie zasłania ust i nosa, musi posiadać ważne zaświadczenie lekarskie lub inny dokument potwierdzający całościowe zaburzenia rozwoju, zaburzenia psychiczne, niepełnosprawność intelektualną w stopniu umiarkowanym, znacznym albo głębokim lub trudności w samodzielnym zakryciu albo odkryciu ust lub nosa – wyjaśnia Edyta Adamus z KSP.
Wszelkie możliwe siły funkcjonariuszy skierowane zostały do kontrolowania, jak nakazy i obostrzenia są respektowane przez mieszkańców Warszawy, ale też okolicznych powiatów. Policjanci proszą, aby nie ignorować panujących przepisów i ostrzegają – każda reakcja odmowna spotka się ze zdecydowaną postawą ze strony służb
Kacper Komaiszko aip