W piątek w Glasgow rozpoczynają się halowe mistrzostwa Europy w lekkoatletyce. 31-osobowa reprezentacja Polski pojechała do Szkocji, by bronić miana najlepszej ekipy na Starym Kontynencie. Dwa lata temu w Belgradzie „Biało-czerwoni” wywalczyli 12 medali, w tym siedem złotych.
Wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, Tomasz Majewski podkreślił, że to ważna impreza. „Może nie najważniejsza, bo w roku mistrzostw świata to mistrzostwa świata się liczą. Dla nas jednak ważne jest, by pokazać ten cały potencjał jaki mamy, tych wszystkich mistrzów. Nasza reprezentacja jest bardzo silna, chce zdobywać medale i po to tutaj przyjechaliśmy. Dwa lata temu w Belgradzie wyszło nam wszystko, nawet ponad stan. Cieszyliśmy się, że jest tak dobrze. Teraz nie stawiamy takich wysokich wymogów. Chcielibyśmy, aby tych medali było dużo, ale dwa lata w sporcie to bardzo długi czas, wiele się pozmieniało także w innych krajach. Skromniejszy dorobek też nas ucieszy, ale bardziej patrzymy na lato i już na przyszłoroczne igrzyska”.
Tomasz Majewski mówił także o oczekiwaniach względem zawodników. „Ja będę zadowolony z dobrego startu. Z tego, gdy wszyscy pokażą na co ich stać, co wytrenowali i przyjechali tutaj przede wszystkim walczyć. A ile będzie medali, to zobaczymy”.
Halowe mistrzostwa Europy trwają tylko trzy dni. Zdaniem Majewskiego, to jest właśnie kierunek, w którym zmierza światowa lekkoatletyka. „Dążymy do tego, by pokazywać najlepszych, same gwiazdy. Przez to, że mamy bardzo dużo konkurencji, tych gwiazd jest sporo i takim kibicom niezaznajomionym z kuluarami lekkiej atletyki, to może wydawać się zbyt dużo. Walczymy o kibiców z innymi dyscyplinami. Jednak czas pokaże, czy to jest dobra droga”.
W pierwszym dniu halowych mistrzostw Europy w Glasgow wystartuje 18 reprezentantów Polski. Rozdane zostaną trzy komplety medali: w biegu na 3000 m kobiet, w pięcioboju pań oraz w pchnięciu kulą mężczyzn. Zawody potrwają do niedzieli.
Naczelna Redakcja Sportowa PR / fj