W poniedziałek przedstawiciele francuskiego rządu zażądali, aby związki zawodowe zaprzestały marszów demonstracyjnych w Paryżu i ograniczyły się w protestach do pojedynczych, spokojnych wieców. Rząd ma nadzieje, że pozwoli to uniknąć krwawych zamieszek, jakie miały miejsce w ostatnich dniach.
Związki zawodowe w odpowiedzi stanowczo stwierdziły, że ewentualny zakaz możliwości organizowania marszu byłby nie do zaakceptowania. Pomimo próśb władz na czwartek planowany jest kolejny pochód ulicami Paryża. Francuski rząd ma prawo do zakazania zgromadzenia, jeśli związki zawodowe nie dostosują się do jego żądań.
Napięcie pomiędzy CGT (francuska konfederacja związkowa) a rządem wzrosło gwałtownie po ostatniej eskalacji konfliktu, która miała miejsce w Paryżu. Podczas demonstracji setki protestujących splądrowało sklepowe witryny, wyrwało kostki brukowe, rozbiło szyby w jednym z dziecięcych szpitali i wdało się w bójki z policją. Funkcjonariusze aby powstrzymać ataki musieli użyć gazu łzawiącego i armatek wodnych. Dziesiątki osób zostało rannych po obu stronach.
„Patrząc na ostatnie napięcia i uliczne starcia, kolejny marsz podobny do tego z 23 maja nie jest wykluczony” – napisał francuski minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve w liście do szefa CGT Philippe’a Martineza.
– Nie widzę powodu, który miałby przekonać nas do rezygnacji z konstytucyjnego prawa do protestu – powiedział Pascal Joly, szef CGT w paryskim okręgu. Wtórował mu szef związku zawodowego FO Gabriel Gaudy dodając, że organizacja wiecu na jednym z paryskich placów zamiast marszu jest „nie do przyjęcia”.
Związki zawodowe organizują marsze demonstracyjne od miesięcy. Pracownicy protestują przeciw wprowadzeniu nowego prawa pracy. Nowe przepisy pozwalają pracodawcom na m.in. wydłużenie tygodnia pracy do 46 godzin oraz dają korzystniejsze warunki negocjowania urlopów wypoczynkowych i okolicznościowych z pracownikami.
TS/Krzysztof Nowicki (AIP), fot. Archiwum