W Stanach Zjednoczonych nie cichną głosy krytyki pod adresem Donalda Trumpa, także z jego własnej partii republikańskiej. Chodzi o wypowiedź amerykańskiego prezydenta, który po raz kolejny obarczył „obie strony” odpowiedzialnością za przemoc w Charlottesville.
Podczas konferencji prasowej w Nowym Jorku Donald Trump powiedział, że wśród uczestników manifestacji białych nacjonalistów w Charlottesville byli nie tylko neonaziści i członkowie Ku Klux Klanu, ale także wielu dobrych ludzi. Prezydent podkreślił, że uczestnicy kontrmanifestacji również posuwali się do przemocy.
Liczni politycy republikańscy odcięli się od stanowiska prezydenta argumentując, że nie można stawiać moralnego znaku równości między uczestnikami rasistowskiej demonstracji a ich przeciwnikami. „Powinien pan przeprosić” – mówił republikański kongresman z Teksasu, Will Hud. „Rasizm, uprzedzenia i antysemityzm są nie do zaakceptowania w żadnej formie. Lider wolnego świata musi być w tej sprawie jednoznaczny” – podkreślił kongresman. Senator z Florydy Marco Rubio zamieścił na Twitterze aż 6 wpisów, odnoszących się do słów prezydenta Trumpa. „Obwinianie obu stron za Charlottesville? Nie” – oświadczył Marco Rubio. „Zwolennicy supremacji białych i neonaziści nie powinni być brani w obronę” – stwierdził z kolei szef Krajowego Komitetu Partii Republikańskiej, Steve Stivers. Przywódca Republikanów w Izbie Reprezentantów Paul Ryan oświadczył, że nietolerancja jest sprzeczna ze wszystkim, co reprezentuje Ameryka, i nie może być w tej sprawie moralnych niejasności. Na znak sprzeciwu wobec postawy Donalda Trumpa wobec wydarzeń w Charlottesville, 5 szefów dużych amerykańskich firm zrezygnowało z członkostwa w biznesowej radzie doradczej przy prezydencie.
Informacyjna Agencja Radiowa / IAR / Marek Wałkuski / Waszyngton/mcm/Siekaj