Głównemu informatorowi Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) w sprawie afery dopingowej w Rosji grozi tam kara do 10 lat łagru. Według Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, były szef moskiewskiego laboratorium antydopingowego Grigorij Rodczenkow dopuścił się nadużycia pełnomocnictw. Jak przypominają rosyjskie agencje, informacje przekazane przez byłego urzędnika ekspertom WADA doprowadziły do ujawnienia jednej z największych afer dopingowych.
Gdy po igrzyskach olimpijskich w Soczi wybuchła afera, wskazująca na funkcjonowanie w Rosji systemu fałszowania testów antydopingowych, Grigorij Rodczenkow uciekł z kraju. Najpierw w wywiadach prasowych, a później w rozmowie z ekspertami Światowej Agencji Antydopingowej opowiedział o niszczeniu i podmianie tysięcy próbek, stosowaniu niedozwolonych preparatów oraz o udziale w tym procederze: lekarzy, działaczy sportowych, urzędników i funkcjonariuszy służb specjalnych. Przeprowadzone na podstawie jego słów międzynarodowe śledztwo doprowadziło do dyskwalifikacji wielu rosyjskich sportowców. We wrześniu moskiewski sąd zaocznie aresztował Rodczenkowa. W trakcie październikowej rozprawy funkcjonariusz Komitetu Śledczego Oleg Żerdiew oświadczył, że Grigorij Rodczenkow dopuścił się ciężkiego przestępstwa i grozi mu do 10 lat łagru. Władze Rosji odrzucają wszystkie oskarżenia związane z aferą dopingową twierdząc, że raport WADA oparty jest na zeznaniach człowieka, który chciał zemścić się na swoim kraju i byłych kolegach.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Maciej Jastrzębski/Moskwa/wkrz