Unia Europejska jest gotowa przychylić się do ewentualnej prośby Wielkiej Brytanii dotyczącej przedłużenia brexitu o kilka miesięcy. Tak wynika z nieoficjalnych wypowiedzi unijnych dyplomatów i urzędników. O możliwości opóźnienia wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty po raz pierwszy wspomniała wczoraj oficjalnie premier Theresa May. Taki ruch ma nie dopuścić do brexitu bez porozumienia. Jednak w rozmowach Brukseli z Londynem w sprawie umowy o wyjściu wciąż panuje impas.
Przełomu nie przyniosły kolejne rozmowy, które wczoraj prowadzili przedstawiciele brytyjskich władz z grupą unijnych negocjatorów. Wciąż nie wiadomo, jak pogodzić oczekiwania Londynu dotyczące zmian w umowie, zwłaszcza zapisów o irlandzkiej granicy, ze stanowiskiem 27-mki i odmową renegocjacji porozumienia. Opóźnienie terminu brexitu pozwoliłoby na dalsze rozmowy i poszukiwanie możliwego kompromisu.
Jednak choć po stronie unijnej jest gotowość do przesunięcia daty wyjścia Wielkiej Brytanii, to w Brukseli pojawiają się także sceptyczne komentarze, czy kilka miesięcy rzeczywiście przybliży do porozumienia. Pojawia się też problem związany z majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego i są różne opinie, jak można go rozwiązać. Niektórzy uważają, że przedłużenie brexitu do końca czerwca jest możliwe, bo pierwsza sesja nowego europarlamentu odbędzie się w lipcu i nie trzeba będzie organizować wyborów na Wyspach. Ale są też i tacy, którzy zwracają uwagę, że jeśli Wielka Brytania w maju będzie jeszcze w Unii, to jej obywateli nie można pozbawiać prawa wyboru. Tym bardziej że Brytyjczycy mieszkający w unijnych krajach będą mogli głosować na tamtejszych kandydatów.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Beata Płomecka/Bruksela/dabr