Niekorzystne zapisy dla Polski w projekcie wniosków na rozpoczynający się jutro unijny szczyt, które dotyczą strefy euro i osobnego budżetu eurolandu. Polscy dyplomaci w rozmowie z naszą brukselską korespondentką Beatą Płomecką przyznają, że są zaskoczeni i będą próbować wprowadzić jeszcze do nich zmiany.
Zgodnie z projektem deklaracji przygotowanej na zakończenie szczytu, europejscy przywódcy mają dać zielone światło dla prac nad budżetem strefy euro. Ma on obowiązywać od 2021 roku – wtedy, gdy zacznie także obowiązywać nowy 7-letni budżet całej Unii Europejskiej.
Z nieoficjalnych ustaleń brukselskiej korespondentki Polskiego Radia Beaty Płomeckiej wynika, że Polska zabiega o takie zmiany w dokumencie, które będą gwarantować, że decyzje w sprawie osobnego budżetu eurolandu będą zapadały w gronie wszystkich państw członkowskich, także tych, które nie mają wspólnej waluty. Polska chce, żeby i one miały wpływ na kształt i wysokość budżetu eurolandu. Czy taki zapis uda się wynegocjować, będzie wiadomo w piątek, na zakończenie unijnego szczytu. Polska i kraje spoza strefy euro od dawna wypowiadają się przeciwko osobnemu budżetowi eurolandu, widząc w tym zagrożenie dla jedności całej Unii. Wprawdzie te najnowsze propozycje nie idą tak daleko jak te, które kilka lat temu próbowała przeforsować Francja, a które dotyczyły utworzenia osobnych instytucji eurolandu, ale nawet w tak złagodzonej formie są dla krajów bez wspólnej waluty problematyczne, bo raz zapoczątkowany proces trudno będzie zatrzymać.
IAR/Beata Płomecka/Bruksela/em/sk