Uczniowie w Los Angeles wracają w środę do szkół, które we wtorek zamknięto z powodu fałszywych, jak się okazało, gróźb wysłanych pocztą elektroniczną.
Z powodu pogróżek ponad pół miliona uczniów uczęszczających do przeszło tysiąca szkół w „Mieście Aniołów” zostało wczoraj w domach. Maile, które otrzymały lokalne władze, wysłano z adresu IP sugerującego, że autor znajduje się we Frankfurcie nad Menem. Takie same wiadomości otrzymała policja w Nowym Jorku, ale szybko uznała je za fałszywe i skrytykowała departament w Los Angeles za przesadzoną, jej zdaniem, reakcję.
– Nie będę ryzykować, gdy w grę wchodzi życie uczniów – odpowiada sprawujący nadzór nad szkolnictwem w Los Angeles Ramon Cortines. Jego zdanie podziela burmistrz Eric Garcetti, który zaznaczył, że nie można wyciągać pochopnych wniosków z wczorajszego incydentu. – Może to był żart, a może ktoś testował reakcję miast, wciąż mamy za mało informacji, aby jednoznacznie to określić – stwierdził.
Autor wysłanych wiadomości podawał się za muzułmańskiego ekstremistę, który ma 32 „gotowych do akcji jeszcze dziś” towarzyszy. Bill Bratton, komisarz policji w Nowym Jorku, który przez siedem lat pracował też jako szef policji w Los Angeles, mówi, że tego typu wiadomości służą jedynie zasianiu strachu w społeczeństwie. Dodał, że z tego, co już wiadomo, wynika, że autor mógł się zainspirować popularnym serialem telewizyjnym „Homeland”.
Burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio poinformował na konferencji prasowej, że wiadomość z pogróżkami była tak „dziwaczna”, że nie sposób było potraktować ją poważnie.
(hm)