Uciekający przed policją mieszkaniec Florydy wybrał na kryjówkę najgorsze miejsce z możliwych – staw, w którym żyją aligatory. Jego resztki znaleziono później w żołądku ponad trzymetrowego gada.
Trzynastego grudnia 22-letni Matthyew Riggins i jego znajomy zamierzali okraść dom w Barefoot Bay. Zauważył ich jeden z mieszkańców, który wezwał policję. Funkcjonariusze pojawili się na miejscu w towarzystwie psów, a nawet helikoptera. Podejrzanych jednak nie znaleziono.
W czasie ucieczki Riggins zadzwonił do swojej partnerki, aby poinformować ją, że wpadł w tarapaty i przez jakiś czas będzie się ukrywać. Tego samego dnia zgłoszono jego zaginięcie.
Dziesięć dni później szczątki 22-latka znaleziono w stawie. Ustalono, że aligator, tak jak większość zwierząt tego gatunku, najpierw zatopił ofiarę, a dopiero potem zaczął ją pożerać. Lekarz sądowy potwierdził, że Riggins zginął wskutek ataku gada. Aligatora, który wciąż miał w żołądku pozostałości mężczyzny, uśpiono.
– Ten człowiek chciał okradać ludzi. Powiedziałbym, że to rodzaj poetyckiej sprawiedliwości – powiedział jeden z okolicznych mieszkańców.
Domniemany wspólnik Rigginsa odmawia współpracy z policją i na tę chwilę nie może zostać oskarżony o przestępstwo.
(łd)