Uber, Lyft oraz inne firmy zajmujące się przewozem ludzi wydały łącznie około 200 milionów dolarów na kampanię. Dzięki wygranej nowej ustawy, nie będą musieli traktować swoich kierowców jako pełnoprawnych etatowych pracowników.
Tytani branży, która zapewne na dobre zmieniła rynek taksówek, wygrali wczoraj los na loterii. A może raczej, ich inwestycja przyniosła oczekiwane rezultaty.
58% z ponad 11 milionów wyborców, zagłosowała za tym, aby kierowcy Ubera, Lyfta itp. dalej byli traktowani jako niezależni pracownicy, a nie jako zatrudnieni na etacie.
Przeciwnicy ustawy uważają, że to bardzo niekorzystne. Kierowcy nie mają przez to zapewnionej minimalnej stawki, pracy za nadgodziny, ubezpieczenia zdrowotnego czy innych „benefitów”. Twierdzą również, że firmy wykorzystują swoich pracowników aby zwiększać swoje dochody.
Zwolennicy ustawy są jednak zdania, że na tym polega praca, jako kierowca Ubera, czy Lyfta. Chwalą oni sobie elastyczność godzin pracy. Duża część z nich traktuje to tylko jako pracę dorywczą i nie chce aby ktoś zaczął narzucać czy kontrolować to kiedy i ile mogą pracować.
Związki zawodowe były w stanie przeznaczyć na kampanię przeciwko ustawie około 20mln dolarów. Uważają, że nie mieli szansy w starciu z gigantycznymi korporacjami, które na swoje kampanie były w stanie wydać 10x więcej.
Wartość akcji obu firm wzrosła o 11-13% po tym, jak potwierdzono zatwierdzenie ustawy. Obie firmy groziły, że zmuszone będą do opuszczenia Kalifornii, jeśli nie uda im się wygrać. W wygranej pomogły im między innymi taki firmy jak DoorDash, Postmates czy Instacart, który mogłyby podzielić ich los.
PS