Sąd w Istambule zwolnił warunkowo w sobotę z aresztu siedmiu dziennikarzy gazety „Cumhuriyet”. W procesie, w którym teraz będą mogli występować z wolnej stopy, tureckie władze oskarżają ich o wspieranie terroryzmu.
Proces dziennikarzy jednej z największych gazet w Turcji rozpoczął sie tydzień temu. Grożą im kary nawet do 40 lat więzienia czy dożywocia, informuje brytyjski „The Guardian”.
Zarzuty stawiane im są dość mgliste i zarazem popularne w ostatnich kilkunastu latach. A mianowicie – wspieranie terroryzmu. Dziennikarze gazety „Cumhuriyet” mieli wspierać terroryzm poprzez drukowanie wywiadów z ,,ekstremistami” oraz zamieszczanie ich opinii na swoich łamach.
Zarzuca im się również popieranie skrajnie lewicowej rewolucyjnej Partii Front Wyzwolenia Ludu oraz głównego wroga prezydenta Erdogana Partii pracujących Kurdystanu.
O co tak naprawdę może chodzić w procesie tureckich dziennikarzy? Wydaje się, ze jedną z głównych przyczyn może być cykl reportaży, opublikowanych w „Cumhuriyet”, które informowały o tym, w jaki sposób tureckie służby specjalne wspierają islamskich fundamentalistów i fanatyków w Syrii.
Czytając gazetę można było poznać szczegóły przerzucania radykałów z Turcji do Syrii oraz przeznaczonej dla nich broni.
Seria reportaży na ten temat ukazała się na łamach „Cumhuriyet” w 2015 roku I prezydent Erdogan przysiągł wtedy zemstę na ich autorach. Natomiast dziennikarze dostali za swoje reportaże nagrodę organizacji Reporterzy Bez Granic.
Oprócz zwolnionych w sobotę z aresztu siedmiu dziennikarzy, pięciu ich kolegów „po piórze” z tej samej gazety ciągle pozostaje za kratkami.
Michał Kurowicki AIP