13.5 C
Chicago
piątek, 19 kwietnia, 2024

Trener nigdy nie ma racji… czyli cała prawda o Realu Madryt

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Dni Rafaela Beniteza w Realu Madryt są już ponoć policzone, ma go zastąpić Zinedine Zidane. Prezydent Florentino Perez na razie go popiera, ale akurat on bardzo łatwo zmienia zdanie.
„Beníteza mają dość podstawowi gracze i zmiennicy” – twierdzi hiszpański dziennik „Marca”. „Zidane faworytem do przejęcia Realu” – informuje francuski „L’Equipe”. „Albo Benitez, albo ja” – miał usłyszeć z ust Ronaldo Florentino Perez, tak przynajmniej twierdzi włoska „La Gazzetta dello Sport”.

Inne media podają z kolei, że prezydent Realu spotkał się z trenerem i zapewnił go, że nadal ma poparcie zarządu (mniej więcej to samo powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej), a ligowa porażka 0:4 z Barceloną niczego nie zmieniła. Zdaniem stacji „El Chiringuito”Benitez miał nawet usłyszeć: „Jeśli musisz posadzić Cristiano na ławce, posadź go”, co jasno sugeruje, że to trener ma rządzić w szatni, a nie piłkarze.

Nie jest jednak wykluczone, że Benitez i tak niebawem odejdzie bo Perez znany jest z tego, że szybko zmienia zdanie, a żaden trener nie może czuć się w Madrycie zbyt pewnie.

Nawet jeśli odnosi sukcesy, o czym jako pierwszy przekonał się Vicente del Bosque. Aktualny selekcjoner reprezentacji Hiszpanii pracował na Santiago Bernabeu w latach 1999-2003 i zdążył w tym czasie dwa razy wygrać z Realem Ligę Mistrzów, a także wywalczyć dwa tytuły mistrza Hiszpanii.

W nagrodę został zwolniony. Do dziś chyba tylko Perez wie dlaczego, podobno jowialny starszy pan z wąsami i łysinką nie pasował mu wizerunkowo do drużyny złożonej z gwiazd pokroju Zidane’a, Beckhama, Figo i Ronaldo (tego z Brazylii). On sam nie zadał sobie nawet trudu, by osobiście poinformować o tym trenera, który  dowiedział się o zwolnieniu z ust dyrektora  klubu Jorge Valdano. Rozmowa odbyła się w korytarzu, co nie tylko trener uznał za szczyt nietaktu w stosunku do zasłużonego dla klubu człowieka.

Perez tłumaczył po latach, że ponoć Del Bosque chciał za dużo zarabiać. Dokładnie 3 mln euro za sezon. Niewiele w porównaniu do tego ile płacił ostatnio Jose Mourinho, czy Carlo Ancelottiemu, co najlepiej obrazuje tok rozumowania pana prezydenta. Gwiazdom (również trenerskim) płaci dużo i chętnie, za to cała reszta powinna się cieszyć, że w ogóle trafiła do Realu.

Przekonał się o tym choćby Claude Makelele, który rozstał się z klubem niemal w tym samym czasie co Del Bosque. Jeden z najlepszych w tamtym czasie defensywnych pomocników świata też miał czelność poprosić o podwyżkę. Chciał zarabiać… dwa razy mniej niż Zidane, a gdy niezadowolony z odmowy odszedł do Chelsea.

Londyńczycy wyszli na tym świetnie (Makelele został jedną z klubowych legend „The Blues”). Królewscy fatalnie, bo właśnie tamtego lata zaczęła się ich sportowa degrengolada, którą przerwała dopiero dymisja Pereza, na początku 2006 roku. Symboliczna była zwłaszcza ich porażka z AS Monaco w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, wiosną 2004 roku. Dwie bramki zdobył w tym dwumeczu wypożyczony przez zespół z księstwa z… Realu Fernando Morientes. Reprezentant Hiszpanii nie mieścił się w składzie Królewskich, bo nie był „Galaktyczny” (taki przydomek nosił wówczas zespół z Madrytu), a tylko ściągane za dziesiątki milionów euro gwiazdy mogły być pewne gry.

Bez względu na prezentowaną aktualnie formę, o czym przekonał się jeden z następców Del Bosque  Mariano García Remón.

– Jak śmiałeś zdjąć Ronaldo z boiska, myślisz, że kim ty jesteś? – zrugał go po ligowym meczu Perez. – Trenerem – usłyszał w odpowiedzi.

W innej wersji tej historii poszło nie o Ronaldo, tylko o Davida Beckhama. Zgadza się tylko jedno – chwilę później na Santiago Bernabéu pracował już Vanderlei Luxemburgo.

Również niezbyt długo, bo zaledwie rok, choć na ówczesne standardy nie jest to taki zły wynik. José Antonio Camacho wytrzymał w Madrycie zaledwie trzy miesiące. Oficjalnie z powodu złych wyników, ale tak naprawdę dlatego, że próbował zmusić rozkapryszone gwiazdy do pracy, a te… poszły na skargę do Péreza. Dla niego sprawa nie podlegała dyskusji – ważni są piłkarze, a nie jakiś Camacho. Nieważne, że trener miał rację.

Trener nigdy jej nie ma, nawet w kwestii transferów.

– Nikt nie interesował się tym, jak mam budować zespół. Arjen Robben i Wesley Sneijder byli ważnymi zawodnikami, ale zostali sprzedani i nikt nie pytał mnie w tej kwestii o zdanie  – narzekał po swojej dymisji Manuel Pellegrini. Ancelotti nic nie mówił, niemniej można pospekulować, czy był zadowolony, że prezydent rozmontował mu drugą linię zespołu, pozbywając się Xabiego Alonso i Angela di Marię. Powód? Trzeba było zrobić miejsce dla gwiazd mundialu w Brazylii, Toniego Kroosa i Jamesa Rodrigueza. Nieważne, że Real z Alonso i Di Marią dopiero co wygrał Ligę Mistrzów.

Krótko mówiąc: Benitez może nie przejmować się fochami CR7, ale tylko Perez wie, jak długo jeszcze.

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520