To nie był dla wszystkich tak szalony ostatni wieczór okienka transferowego, jak dla Kamila Grosickiego. Reprezentant Polski nie przejdzie jednak do Premier League. Ale było w ostatnich godzinach wczorajszego dnia parę ciekawych transferów.
Wbrew wcześniejszym doniesieniom nie doszło do transferu Kamila Grosickiego, wychowanka Pogoni Szczecin, do angielskiego Burnley. Piłkarz pozostanie we francuskim klubie Rennes.
Polski piłkarz wczoraj wsiadł na pokład samolotu, którym dotarł do Burnley, pewien, że zmieni barwy klubowe. Miał podpisać kontrakt po tym jak angielski klub zgodził się na żądania 8 mln euro klubu Rennes. Na ostatniej prostej, tuż przed zamknięciem okienka transferowego, Burnley wycofało się z transferu. Prawdopodobnie to wynik problemów, które zaczął robić klub Grosickiego.
David Luiz z powrotem wraca do Chelsea. Wykupiony dwa lata temu przez PSG za 50 mln euro Brazylijczyk, wraca do klubu z zachodniego Londynu za 30 milionów. – Nie mogę się doczekać, by znowu was zobaczyć – taką wiadomość przekazał kibicom nowy (stary) piłkarz The Blues. W Turynie był 13 godzin na testach i czekał na decyzję klubów. Wart 18 milionów transfer nie doszedł do skutku. Axel Witsel nie został piłkarzem Juventusu Turyn i z podkulonym ogonem wrócił do Petersburga. Wszystko przez to, że Rosjanie nie zdążyli znaleźć na czas zastępstwa dla 27-letniego Belga. Arsenal chwilowo pożegnał Jacka Wilshere’a. Wengerowi skończyła się cierpliwość i wypożyczył niesfornego rozgrywającego do Bourmemouth, a więc klubu, którego bramki na co dzień strzeże Artur Boruc. W grę wchodził jeszcze transfer do Włoch, ale Wilshere stanowczo odmówił. Bartosz Kapustka będzie miał jeszcze trudniej w walce o kadrę meczową Leicester City. Mistrza Anglii zasilił wczoraj Islam Slimani. 28-letni napastnik przeszedł ze Sportingu za rekordowe 30 milionów euro. Nigdy wcześniej drużyna „Lisów” nie wydała tyle na jednego piłkarza. Claudio Ranieri sprawił, że klub z King Power Stadium pobił swój transferowy rekord już po raz drugi jednego lata. Wcześniej wydano 16 milionów funtów na Ahmeda Musę, byłego napastnika CSKA Moskwa. Sprzedać za darmo? Da się. Tak zrobili sternicy Liverpoolu, którzy „oddali” do Nicei Mario Balotellego. Z racji swojego ekstrawanckiego podejścia do życia i piłki, włoski napastnik nie miał przyszłości na Anfield i trenował tylko z rezerwami. Te męczarnie się skończyły, bo Włoch już dziś zacznie zajęcia z nową drużyną. Do samego końca okienka transferowego Everton i Tottenham walczyli o Moussę Sissoko. Ostatecznie wygrali ci drudzy, kupując francuskiego pomocnika za 30 milionów euro. Były już piłkarz Newcastle podpisał z Kogutami pięcioletnią umowę. Przed meczem z Legią wzmacnia się Sporting Lizbona. Portugalczycy wypożyczyli z Liverpoolu Serba Lazara Markovicia. Pomocnik już grał kiedyś w Lizbonie, ale w Benfice. Stamtąd odszedł za 20 milionów do Anglii, gdzie kompletnie zgubił formę. To drugie wypożyczenie Markovicia podczas jego pobytu w Liverpoolu. W Hiszpanii najciekawszych transferem „last minute” jest przejście Ezequiela Garaya za 20 milionów euro do Valencii. Argentyńczyk opuścił Zenit St. Petersburg i z Valencią związał się czteroletnią umową. Tego samego dnia klub z Mestalla potwierdził transfer stopera Eliaquima Mangali. Francuz odrzucił rok temu zakusy Nietoperzy, twierdząc, że ten transfer byłby krokiem w tył – teraz z uśmiechem na ustach mówi, że Valencia była mu przeznaczona. Valencia. Enner Valencia. To było koło ratunkowe w razie przegranej walki o Moussę Sissoko z Tottenhamem dla Evertonu. To koło zostało wykorzystane i reprezentanta Ekwadoru wypożyczono na rok z West Ham United. Młoty za to sprowadziły do siebie Alvaro Arbeloę. Hiszpanowi skończyła się po sezonie umowa z Realem Madryt i bez lipca pozostawał bez klubu. 33- letni obrońca ma doświadczenie w Premier League, bo w latach 2007 – 2009 bronił barw Liverpoolu. Hull City zamiast Nemanję Nikolicia wolało w ataku Dieumerciego Mbokaniego z Dynama Kijów (roczne wypożyczenie).
Red./Michał Skiba AIP