Radomscy strażacy zgłoszenie o pożarze w Makowie dostali w piątek około godziny 20.30. Przy ulicy Nowej paliło się w murowanym domu. Prawdopodobną przyczyną śmierci kobiety i mężczyzny było zatrucie dymem.
Informację o pożarze przekazał jeden z sąsiadów, który wracając wieczorem do domu zauważył tlący się ogień. Jako pierwsza na miejsce przyjechała jednostka miejscowej OSP. Na zewnątrz nie było widać płomieni, ale wewnątrz budynku było bardzo duże zadymienie. Potem strażacy z Radomia dysponując odpowiednim sprzętem weszli do środka. Z domu strażacy wynieśli ciała około 60 – letniej kobietę i jej 38-letniego syna. Kobieta nie żyła, mężczyznę próbowano bezskutecznie reanimować. Najprawdopodobniej oboje zatruli się dymem. Strażacy szukali także jeszcze innej osoby, bo były informacje, że mogła ona również przebywać w mieszkaniu. Na szczęście sygnały te nie potwierdziły się.
pok, ik (aip), foto Tadeusz Klocek
Kobieta i jej syn utrzymywali się z renty i prac dorywczych. Pożar najprawdopodobniej zaczął się od zapalenia się podłogi przy piecyku węglowym. Zobacz także: Pożar domu pod Radomiem. Jedna osoba zginęła.