W pilskim szpitalu zmarło dwuletnie dziecko. Wiele wskazuje na to, że dziewczynka mogła zostać pobita. Dziecko z obrażeniami głowy trafiło do Szpitala Specjalistycznego w Pile wczoraj rano.
Po badaniu trafiło na stół operacyjny, ale w trakcie zabiegu doszło do zatrzymania krążenia i mimo długiej reanimacji, lekarzom nie udało się uratować dwulatki. Śledczy zatrzymali matkę dziewczynki i jej męża, który nie jest biologicznym ojcem dziecka.
Jak powiedziała Polskiemu Radiu Koszalin szefowa prokuratury rejonowej w Pile, Magdalena Roman, śledczy muszą ustalić kiedy powstały obrażenia głowy. Według wstępnych ustaleń prokuratury, wiele wskazuje na to, że obrażenia powstały w wyniku zadanego uderzenia. Szefowa prokuratury w Pile nie była jednak w stanie określić, czy było to jedno czy kilka uderzeń. Wyraziła nadzieję, że wyniki sekcji zwłok pozwolą na uzyskanie odpowiedzi kiedy powstały obrażenia.
W ostatnich dniach dziewczynka przebywała nie tylko pod opieką matki i jej męża, ale również dziadków i biologicznego ojca. Sekcja zwłok odbędzie się dziś o 15.00.
Jak dowiedział się reporter Polskiego Radia Koszalin, pilska prokuratura od lutego prowadziła inne postępowanie w sprawie tej rodziny. Chodziło o zasinienia, które zauważono na ciele dziewczynki. Początkowo lekarze podejrzewali problemy z krzepliwością krwi. Po wykluczeniu tych przyczyn sprawę przejęła prokuratura. Postępowanie, w ramach którego między innymi przesłuchano wiele osób, nie dało jednak dowodów na przemoc w rodzinie. W sprawie śmierci dziewczynki nikt nie usłyszał zarzutów. Prokuratura jak na razie prowadzi postępowanie przygotowawcze.
Przemysław Grabiński Radio Koszalin/MR, Fot. Archiwum