Senator KO Tomasz Grodzki przyznał, że był sondowany przez ważnych polityków PiS czy nie zdecydowałby się na objęcie stanowiska ministra zdrowia w ich rządzie.
– Rok temu też mi składali taką propozycję – mówi Tomasz Grodzki. – To raczej było sondowanie, czy nie zająłbym się ministerstwem zdrowia, a nie bezpośrednia próba zwerbowania mnie do PiS – przyznaje Tomasz Grodzki, senator KO. – Raczej chcieli zobaczyć jaka będzie moja reakcja – dodaje.
Czym go kusili? – Mówili, że bardzo podoba im się mój program dotyczący służby zdrowia – wyjaśnia senator. – I że cenią moją fachowość. Senator Tomasz Grodzki parę tygodni temu, jeszcze przed wyborami, został przedstawiony przez Małgorzatę Kidawę-Błońską jako ewentualny przyszły minister zdrowia w jej rządzie. Podczas konferencji prasowej opowiadał o swojej koncepcji na poprawę służby zdrowia w kraju.
Jeśli Tomasz Grodzki zgodziłby się objąć stanowisko ministra zdrowia mógłby nadal pozostać senatorem, ale to oczywiste, że zasiadając w rządzie musiałby wspierać PiS. – Ale ta propozycja nie była pierwsza tego typu ze strony PiS – przyznaje Tomasz Grodzki. – Mniej więcej rok temu, kiedy były zawirowania z ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem (PiS), też otrzymałem taką propozycję. Oczywiście, że odmówiłem. Zdaniem senatora Grodzkiego, PiS wyraźnie szuka teraz senatorów opozycji, które dałyby się skusić i przejść na ich stronę.
– Dlatego wcale nie uważam, że to mój wdzięk osobisty tak PiS zauroczył – śmieje się. – PiS kusił senatora Tomasza Grodzkiego przede wszystkim ze względu na jego fachowość – podkreśla z kolei Arkadiusz Marchewka, poseł KO. – W parlamencie jest niewiele osób z takim doświadczeniem i wiedzą i klasą jak profesor Tomasz Grodzki. Senatorowie obawiają się, że nie zostanie ogłoszone pierwsze posiedzenie Senatu do momentu kiedy PiS nie będzie miał 51 swoich przedstawicieli w Senacie.
aip