Mija rok od katastrofalnego trzęsienia ziemi w Nepalu, w którym zginęło ponad dziewięć tysięcy ludzi. Nepalczycy z jednej strony opłakują zmarłych, z drugiej – protestują przeciwko niedostatecznej, ich zdaniem, pomocy ze strony rządu.
To było słoneczne, niedzielne przedpołudnie. W Himalajach pojawiły się wstrząsy, miały siłę siedmiu i ośmiu dziesiątych stopnia. Zawaliło się milion domów, całe wsie zamieniły się w gruz.
Wczoraj w stolicy kraju, Katmandu premier Khadga Prasad Sharma Oli złożył wieniec upamiętniając ofiary. Jednocześnie grupa około stu demonstrantów starła się z policją, domagając się od rządu lepszej opieki nad tymi, którzy ucierpieli w wyniku kataklizmu. „Protestujemy od trzech tygodni, żeby naciskać na władze, by coś zrobiły”,
mówi jeden z demonstrantów.
Świat zapowiedział udzielenie Nepalowi pomocy finansowej w wysokości ponad czterech miliardów dolarów, ale według Czerwonego Krzyża pieniądze te nie są wydawane na wsparcie poszkodowanych ze względu na spory polityczne.
IAR/R.Motriuk/dyd