Andrzej Wasilewski, największy polski promotor bokserski napisał na Twitterze, że pod jego skrzydłami Andrzej Gołota sięgnąłby po mistrzostwo świata. Na te słowa ostro zareagował Artur Szpilka.
Cała sprawa zaczęła się od wpisu Wasilewskiego o następującej treści: „Czytam o Gołocie. Gdybym ja był jego promotorem to przez 10 lat byłby mistrzem świata!!!”. Przypomnijmy, że Gołota czterokrotnie walczył o pas mistrzowski w wadze ciężkiej, za każdym razem bez powodzenia. 4 października 1997 roku Lennox Lewis znokautował go w I rundzie, 27 kwietnia 2004 jego pojedynek z Chrisem Byrdem zakończył się remisem i Amerykanin zachował pas federacji IBF, 13 listopada 2004 przegrał na punkty z Johnem Ruizem, a 22 maja 2005 został znokautowany w 53 sekundzie walki z Lamonem Brewsterem.
„Gołota nie był w ogóle prowadzony, nie miał jakiejkolwiek poważnej opieki, poważnych sparingów, psychologa, odnowy, kilku śmiesznych trenerów jak ktoś poważny to na krótko. Mega potencjał zupełnie niewykorzystany!” – dodał w kolejnym wpisie Wasilewski. Później promotor dodał jeszcze, że jego zdaniem Gołota mógłby spokojnie poradzić sobie zarówno z braćmi Kliczko, którzy w ostatnich latach dominowali w wadze ciężkiej, jak i z typowanym na ich następcę Anthony’m Josuą.
„Obejrzałem większość ich walk. Gołota dobrze prowadzony znokautowałby i Kliczków, i Joshuę. Stały super team, mega sparingi i psycholog” – napisał Wasilewski. Na jego komentarze zareagował w końcu Artur Szpilka. „Kochany promotorku bądźmy poważni… Gołota talent miał ale brakowało jaj, a tego nie da się wytrenować” – napisał popularny „Szpila”. Potem dodał jeszcze: „”Żaden promotor nie boksuje… co było widać np. na walce Usyk vs Głowacki niestety”.
KM, Fot. Szymon Starnawski
Panie Szpilka. Gołotę przynajmniej dwa razy okradziono z pasa. Miał wszystko lecz czasem nie wytrzymywał ciśnienia. Życzę Panu aby wywalczył tyle co Andrzej Gołota i wtedy proszę zabierać głos w sprawie mistrza, bo jak do tej pory może Pan takiemu zawodnikowi jak Gołota ręcznik w narożniku podawać.