Przewodnicząca Komisji Europejskiej zapowiedziała ścisłą współpracę z krajami Grupy Wyszehradzkiej w najważniejszych kwestiach, w tym na temat migracji. Ursula von der Leyen spotkała się dziś w Brukseli z premierami Polski, Czech i Węgier. Szef rządu Słowacji nie mógł przylecieć, więc reprezentował go Mateusz Morawiecki w związku z przewodnictwem Polski w V4.
Szefowa Komisji wpisem na Twitterze określiła dyskusję z premierami Grupy Wyszehradzkiej jako dobrą. Wymieniła tematy, które zostały poruszone. To unijny budżet, fundusz odbudowy po pandemii, klimat, migracja, praworządność oraz plan dla Białorusi.
Rzeczniczka Komisji Dana Spinant poinformowała później na konferencji, że dyskusja koncentrowała się przede wszystkim na problemie migracji i najnowszych propozycjach, które mają pomóc go rozwiązać, a które Bruksela przedstawiła wczoraj. „Pakiet jest próbą osiągnięcia odpowiedniego nastawienia. Mamy nadzieję, że uda się go uzgodnić, by nasi partnerzy byli usatysfakcjonowani” – dodała rzeczniczka.
Komisja odeszła od forsowanego obowiązkowego przyjmowania uchodźców ale teraz stawia na obowiązkową solidarność i albo kraje przyjmą uchodźców u siebie, albo zajmą się deportacją tych, którym azyl się nie należy. Premierzy Grupy Wyszehradzkiej nie odrzucili tych propozycji, ale też nie wypowiadali się o nich z entuzjazmem. Premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że trzeba dokładnie przeanalizować dokument Komisji liczący kilkaset stron. Powiedział, że stanowisko Grupy Wyszehradzkiej w sprawie migracji jest niezmienne. W przeszłości sprzeciwiała się ona przymusowej relokacji, teraz przypomina zasady, który należy przestrzegać. Chodzi o konieczność zapewnienia jak najbardziej rygorystycznych kontroli na granicach i niesieniu pomocy w miejscach, z których potencjalne migranci mogą migrować do Europy. Premier Viktor Orban był bardziej krytyczny. „Zmiana nazewnictwa nie wystarczy. Podstawowe podejście nie zmieniło się.
Komisja chce zarządzać migracją, a nie zatrzymać migrantów” – powiedział szef węgierskiego rządu. Podkreślił, że tych propozycji nie można nazwać przełomowymi. „Przełom oznaczałby hotspoty położone poza granicami Unii Europejskiej, żeby nikt nie mógł dostać się na teren Wspólnoty bez zgody na azyl” – dodał szef węgierskiego rządu.
Hotspoty to punkty rejestracji i identyfikacji uciekinierów. Obecnie są na terenie Unii w krajach, które są pod presją migracyjną. W przeszłości wiele było krytycznych uwag co do ich funkcjonowania i przeprowadzonych procedur identyfikacyjnych, które zostały uznane za mało wymagające i do Unii przybywały osoby, którym nie należy się międzynarodowa ochrona.
IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/Beata Płomecka/Bruksela/i mg/w dwi/