„Sunday Times” donosi, że Theresa May chce jechać do Brukseli i prosić o zmianę umowy brexitowej. Efektem mogłoby być przesunięcie kluczowego głosowania. Media na Wyspach donoszą dziś, że nie gaśnie parlamentarny bunt przeciw umowie, którą premier wynegocjowała z Unią.
Dziennik pisze, że część ministrów przekonała innych, że porażka w parlamencie jest niemal pewna, a jej rozmiary mogą sprawić, że pozycja
premier będzie zagrożona. Według gazety Theresa May chce więc wrócić do Brukseli i zaapelować o zmianę warunków. W efekcie wtorkowe głosowanie nad przyjęciem lub odrzuceniem umowy regulującej warunki rozstania UE i Londynu, zostałoby odłożone. „Sunday Times” pisze, że premier dała się też przekonać argumentom, że wyjazd do Brukseli jest niezbędny, bo wyborcom i opozycji wewnętrznej trzeba pokazać determinację wobec Unii.
Rząd zareagował komunikatem, że głosowanie odbędzie się zgodnie z planem, choć główny reporter polityczny „Sunday Times” Tim Shipman przekonuje na Twitterze, że to tylko oficjalne dementi, a w poniedziałek ton sie zmieni. Niedzielny Sun pisze, że jutro premier podejmie ostateczną decyzję co do głosowania. Doradcy premier złożą jej bowiem raport na temat skali sprzeciwu wobec jej umowy.
W wywiadzie dla „Sunday Telegraph” były minister ds. brexitu Dominic Raab ostrzega, że porozumienie w wersji forsowanej przez premier „ugodzi w kraj
na długo”. Tymczasem premier w rozmowie z „Mail on Sunday” mówi, że brak zgody na jej plan może sprawić, ze brexit zostanie odwołany, a odrzucając umowę posłowie ryzykują, że kraj pogrąży się „w wielkiej niepewności”.
Tymczasem parlamentarna komisja ds. brexitu opublikowała dokument, z którego wynika, że kraj czeka niepewność również w przypadku zaakceptowania przez Izbę Gmin umowy. Posłowie wzięli pod lupę polityczną deklarację co do przyszłych stosunków, które mają jeszcze zostać wynegocjowane. Deklaracja dołączona jest do umowy o rozstaniu Unii i Londynu. A zdaniem komisji jest „pozbawiona szczegółów i nierzeczowa”. Według analizy efektem przyjęcia umowy Theresy May będzie „powazna niepewność” dla mieszkańców kraju.
premier będzie zagrożona. Według gazety Theresa May chce więc wrócić do Brukseli i zaapelować o zmianę warunków. W efekcie wtorkowe głosowanie nad przyjęciem lub odrzuceniem umowy regulującej warunki rozstania UE i Londynu, zostałoby odłożone. „Sunday Times” pisze, że premier dała się też przekonać argumentom, że wyjazd do Brukseli jest niezbędny, bo wyborcom i opozycji wewnętrznej trzeba pokazać determinację wobec Unii.
Rząd zareagował komunikatem, że głosowanie odbędzie się zgodnie z planem, choć główny reporter polityczny „Sunday Times” Tim Shipman przekonuje na Twitterze, że to tylko oficjalne dementi, a w poniedziałek ton sie zmieni. Niedzielny Sun pisze, że jutro premier podejmie ostateczną decyzję co do głosowania. Doradcy premier złożą jej bowiem raport na temat skali sprzeciwu wobec jej umowy.
W wywiadzie dla „Sunday Telegraph” były minister ds. brexitu Dominic Raab ostrzega, że porozumienie w wersji forsowanej przez premier „ugodzi w kraj
na długo”. Tymczasem premier w rozmowie z „Mail on Sunday” mówi, że brak zgody na jej plan może sprawić, ze brexit zostanie odwołany, a odrzucając umowę posłowie ryzykują, że kraj pogrąży się „w wielkiej niepewności”.
Tymczasem parlamentarna komisja ds. brexitu opublikowała dokument, z którego wynika, że kraj czeka niepewność również w przypadku zaakceptowania przez Izbę Gmin umowy. Posłowie wzięli pod lupę polityczną deklarację co do przyszłych stosunków, które mają jeszcze zostać wynegocjowane. Deklaracja dołączona jest do umowy o rozstaniu Unii i Londynu. A zdaniem komisji jest „pozbawiona szczegółów i nierzeczowa”. Według analizy efektem przyjęcia umowy Theresy May będzie „powazna niepewność” dla mieszkańców kraju.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Adam Dąbrowski/Londyn/kano