20-letni student Uniwersytetu DePaul jest jedną z ofiar śmiertelnych strzelanin, do jakich doszło podczas minionego weekendu w Chicago. Od piątku do poniedziałku włącznie postrzelonych zostało ponad 100 osób w tym 14 śmiertelnie.
Gary Tinder pracował jako barista w Starbucks w dzielnicy Andersonville. W niedzielę około 7:20 wieczorem wracał do domu gdy nagle w jego stronę padły strzały przy 6200 North Troy Street. Znajdował się zaledwie dwie ulice od swojego domu. Świadkowie zeznali, że widzieli idącego za studentem młodego mężczyznę. Nagle podszedł on do Tindera i doszło do kłótni. Nieznany mężczyzna wyjął broń i postrzelił 20-latka w brzuch. Zabrano go w krytycznym stanie do St. Francis Hospital w Evanston, gdzie zmarł. Matka Tindera przyleciała z Florydy. W piątek odbędzie się jego pogrzeb.
Miniony, świąteczny weekend kiedy to w USA przypadał Dzień Ojca był najkrwawszym w tym roku w Chicago. W strzelaninach zginęło 14 osób w tym 3-letni chłopczyk.
BK