Śmierć Fidela Castro nie wpłynęła na pracę Straży Wybrzeża Stanów Zjednoczonych (USCG). Jej przedstawiciele podkreślają, że nie spodziewają się większych migracji z Kuby.
Tych, którzy próbują się dostać z gorącej wyspy do USA, przybyło po ociepleniu się stosunków dyplomatycznych pomiędzy dwoma krajami. Jonathan Lally z USCG podkreślił, że teraz, kiedy nie ma już zmarłego w piątek dyktatora, straż pracuje tak jak zawsze.
Od 1 października br. na Florydę usiłowało się dostać 598 migrantów z Kuby. W roku fiskalnym 2016 było ich łącznie 7,411. Dla porównania rok wcześniej statystyki wyniosły 4,473 osoby.
Ci, którzy po morskiej wędrówce zdołają postawić stopę na amerykańskiej ziemi, zwykle nie muszą się obawiać deportacji.
(łd)