Parlament Europejski przegłosował rezolucję, w której potępił „publiczną dyskryminację oraz mowę nienawiści” wobec mniejszości seksualnych. Kontekstem są doniesienia o tym, że niektóre samorządy i przedsiębiorstwa ogłosiły się „strefami wolnymi od LGBT”. W rezolucji znalazły się wzmianki o Polsce. Dokument zyskał poparcie między innymi chadeków i socjalistów. Rezolucję krytykują konserwatywni deputowani. Za było 463 europosłów, 107 przeciw, a 105 wstrzymało się od głosu.
Według części europosłów, między innymi z frakcji ludowców i socjalistów, „strefy wolne od LGBT” stygmatyzują i wykluczają mniejszości seksualne. W dokumencie zaznaczono, że takie „strefy” powstały przede wszystkim w południowo-wschodniej Polsce.
Konserwatywni europosłowie są zdania, że Parlament Europejski został wprowadzony w błąd, jeśli chodzi o skalę problemu w naszym kraju. Politycy Prawa i Sprawiedliwości podkreślali, że „strefy wolne od LGBT”, to pojedyncze inicjatywy, a instytucje publiczne w Polsce nie wspierają tylko zwalczają przypadki dyskryminacji. Niektórzy bronili też „stref wolnych od LGBT”. Nazywali je „sprzeciwem wobec agresywnej ideologii”.
O tym że taka rezolucja jest konieczna mówili między innymi europosłowie Koalicji Europejskiej i Lewicy, którzy zarzucali polskiemu rządowi bierność wobec przypadków dyskryminacji i antagonizowanie społeczeństwa wokół tego tematu.
Rezolucja nie jest prawnie wiążąca, ma być „symbolicznym sygnałem”, który wpłynie na decyzje państw członkowskich.
Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)/Karol Surówka/Strasburg/wk