Poniedziałek to czwarty dzień nowego roku szkolnego, w którym dzieci w Seattle nie zasiadły w ławkach. Władze poinformowały, że strajki nauczycieli kosztują miasto 100 tysięcy dolarów dziennie.
Przeciągający się protest oznacza, że trzy dni wolnego, które zachowywano na zimę, zniknęły już z kalendarza. Skrócone też mogą zostać przyszłe wakacje, rok szkolny może zaś potrwać dłużej niż zwykle.
W weekend członkowie stowarzyszenia edukacji SEA ponownie zasiedli do negocjacyjnego stołu z przedstawicielami władz, ale porozumienia nie osiągnięto. Miasto proponowało podwyżkę płac o 12,75% na przestrzeni dwóch lat, nauczyciele natomiast chcą podwyżki o 14% w okresie trzyletnim.
(mcz)