W życiu Reynaldo Gonzaleza od trzech tygodni jest pustka, której nie można niczym wypełnić. Trzynastego listopada mężczyzna stracił córkę w zamachach terrorystycznych w Paryżu. – Kiedy usłyszałem, co się stało, moje serce rozpadło się na kawałki – mówi.
23-letnia Nohemi uczyła się w Kalifornii, ale jakiś czas temu wyleciała na kilka miesięcy kontynuować naukę w stolicy Francji. Feralnego dnia, w którym terroryści Państwa Islamskiego wstrząsnęli światem, jadła w paryskiej restauracji kolację z przyjaciółmi.
Ojciec młodej kobiety mówi, że całkowicie zmieniła jego życia. Dorastał na ulicy, w młodości obracał się w środowisku gangów. – Ona była najcudowniejszym, co przydarzyło mi się w życiu. Zawsze myślałem, że nikogo nie będzie, że na nic nie zasługuję. Ona była największą niespodzianką, jaką otrzymałem. Sprawiała, że czułem się jak bohater, ale też udzielała cennych lekcji. Uczyniła mnie lepszym człowiekiem i ojcem – stwierdził.
Nohemi była jedyną Amerykanką wśród 130 ofiar zamachów. Jej pogrzeb odbędzie się w piątek.
(hm)