Władze Lansing, stolicy stanu Michigan, zmieniły własną decyzję o nadaniu miastu statusu sanktuarium, zapewniającego ochronę nielegalnym imigrantom.
W ubiegłym tygodniu zagłosowano za jego nadaniem 6-0, w środę jednak radni zebrali się ponownie i tym razem wyrazili sprzeciw w stosunku 5-2. W reakcji część z obecnych na sali mieszkańców określiła radnych jako bojaźliwych, mówiono też, że przez taką decyzję wszyscy stracą swoje stanowiska.
Wolta rządzących to pokłosie listu, który po pierwszym głosowaniu otrzymali od izby handlu. Autorzy domagali się porzucenia słowa „sanktuarium” w obawie o konsekwencje, jakie wyciągnie wobec miasta Donald Trump. Prezydent zagroził, że miasta o tym statusie nie będą otrzymywać wsparcia finansowego z budżetu federalnego.
W miastach, które przyjmują status sanktuarium, policja nie współpracuje z urzędem imigracyjnym i nie pyta nikogo o status imigracyjny. W swoim liście do radnych izba handlu podkreśliła, że Lansing pozostaje miastem otwartym na innych, ale zaznaczyła, że przez status sanktuarium stało się „niepotrzebnym celem”.
(dr), Fot. Dreamstime.com