Bułgar Christo Stoiczkow to były piłkarz między innymi Barcelony czy Parmy. W roku 1994 został laureatem Złotej Piłki i wraz z reprezentacją Bułgarii królem strzelców mistrzostw świata w Stanach Zjednoczonych.
Tomasz Kowalczyk z Polskiego Radia rozmawiał z 53-letnim Christo Stoiczkowem. Bułgar zdradził jaki piłkarz przychodzi mu do głowy, kiedy myśli o zawodniku z Polski. „Lato. Chciałem tak, jak kiedyś Grzegorz Lato zostać królem strzelców na mistrzostwach świata. Pamiętam też Bońka, on wygrał Puchar Europy i też chciałem osiągnąć taki wynik. Oba te cele udało mi się zrealizować. A Robert Lewandowski – w tym roku nie zagrał w finale Ligi Mistrzów, dlatego trudno mu rywalizować z Messim o zwycięstwo w Plebiscycie Złotej Piłki. Myślę jednak, że Robert jest super piłkarzem, który gra dla drużyny, a drużyna gra dla niego. Strzela dużo bramek i sądzę, że w tym sezonie może osiągnąć wspaniałe sukcesy i w klubie i z reprezentacją Polski.”
Stoiczkow rozegrał podczas całej kariery ponad 530 spotkań w których strzelił 256 bramek. Były piłkarz szczególnie zapamiętał jednak dwa mecze. „Finał Pucharu Mistrzów, w którym Barcelona wygrała z Sampdorią był ukoronowaniem długiej drogi, którą musieliśmy przejść, żeby dojść do tego miejsca. Byłem wtedy bardzo szczęśliwy, bo Barcelona po raz pierwszy wygrała Puchar Europy. Wtedy gola strzelił Ronald Koeman. Dwa lata później na mistrzostwach świata w Stanach Zjednoczonych mój gol zdecydował o tym, że w ćwierćfinale Bułgaria wyeliminowała ówczesnych mistrzów świata – Niemców. Ten gol miał dla mnie szczególne znaczenie, ponieważ tego samego dnia urodziny ma moja córka Michaeła, która poprosiła o bramkę jako urodzinowy prezent. Miałem w tym meczu okazje zdobyć bramkę wcześniej, moi koledzy też, aż przyszła 75 minuta kiedy trafiłem z rzutu wolnego. W mojej karierze ogromną rolę odegrało także spotkanie Johana Cruyffa. Holender poświęcał mi bardzo dużo czasu. Któregoś dnia powiedział, że będzie pracował ze mną, tak, żebym kiedyś zdobył złotą piłkę. Czułem, że jako trener myśli o mnie. To był wyjątkowy człowiek, który wymagał dużej dyscypliny i koncentracji w każdym momencie. Kiedy nie grałem dobrze, szybko zdejmował mnie z boiska. Ale takie już jest życie, bez przerwy musisz grać dobrze.”
Ostatnio w jednym z wywiadów telewizyjnych po meczu Bułgaria – Anglia, Stoiczkow popłakał się na wizji. Spotkanie kwalifikacji mistrzostw Europy zakończyło się rasistowskim skandalem. „Nie chcę słuchać żeby akurat trener reprezentacji Anglii – Gareth Southgate mówił o tym, że Bułgarzy to rasiści. Ja nie czuję się rasistą, Bułgarzy też nie są rasistami. Na stadionie było 20 tysięcy widzów, a to, że 15 czy 20 głupków zachowało się nieodpowiednio, nie oznacza, że cały bułgarski naród jest rasistowski. W Bułgarii jest dużo imigrantów, otworzyliśmy swoje granice, takie incydenty nie zdarzały się podczas wcześniejszych meczów. Na boisku jesteśmy przyjaciółmi, dla nikogo nie ma znaczenia kolor skóry. Nic złego nie dzieje się na murawie, na stadionach w poprzednich meczach też było spokojnie, i nagle pojawia się 15 czy 20 nieodpowiedzialnych osób i cały świat pokazuje, że jesteśmy rasistami. Kiedy spotkam Garetha Soutgete’a to chętnie wyjaśnię mu tę sprawę w cztery oczy.” – zakończył Stoiczkow.
Redakcja Sportowa PR / T. Kowalczyk / d / gn