We wtorek Sąd Rejonowy w Gdańsku uchylił decyzję śledczych z białostockiego IPN o umorzeniu śledztwa w sprawie podrobienia przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa akt TW „Bolek”. Tym samym uznał zażalenie, które złożył pełnomocnik Lecha Wałęsy.
Zdaniem pełnomocników byłego prezydenta, w sprawie nie przeprowadzono wszystkich dowodów, o które wnioskowali. Poza tym postanowienie o umorzeniu oparto bezkrytycznie na jednej opinii grafologicznej. Dlatego, jak podkreślał m.in. mecenas Jan Widacki, nie było podstaw do umorzenia śledztwa. Teraz prokuratura będzie musiała wykonać czynności, o które wnioskowali pełnomocnicy byłego prezydenta. W czerwcu 2017 r. pion śledczy białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej umorzył śledztwo w sprawie podrobienia przez funkcjonariuszy SB, na szkodę Lecha Wałęsy (między 21 grudnia 1970 roku a 29 czerwca 1974 roku w Gdańsku), dokumentów z teczki personalnej i w teczce pracy tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek”. Według prokuratorów, dokumenty wskazujące na współpracę Lecha Wałęsy są prawdziwe. Potwierdziła to opinia Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Powodem umorzenia było więc stwierdzenie, że fałszerstwa nie popełniono. IPN podkreślał, że zebrano również obszerną dokumentację archiwalną i przesłuchano wielu świadków (w tym byłych esbeków). Mając taki materiał instytut wydał jednoznaczną opinię. Zastępca Prokuratora Generalnego Andrzej Pozorski, mówił, że „analiza doprowadziła do ustaleń, które dla nas są poza wszelkim sporem” . Trudno bowiem przyjąć, że teczkę podrobiono tylko dlatego, by wykazać rzekomą współpracę Lecha Wałęsy z SB. Jak powiedział nam prok. Robert Janicki z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, po decyzji gdańskiego sądu sprawa wróci do Oddziału IPN w Białymstoku.
(AM) (aip)