Nowe fakty w sprawie zamachu na Aleksieja Nawalnego wywołały reakcję opozycji i Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Według rosyjskiego profesora, pracującego w Paryżu Sergieja Gurijewa – wyniki dziennikarskiego śledztwa nie pozostawiają wątpliwości, że w FSB jest grupa funkcjonariuszy, którzy dokonują politycznych zabójstw na zlecenie.
Aleksiej Nawalny opublikował dziś rozmowę z domniemanym współorganizatorem zamachu na jego życie Konstantinem Kudriawcewem. Mężczyzna został wskazany przez dziennikarzy śledczych jako wojskowy chemik, pracujący w FSB i jeden z członków grupy zamachowców. Rozmowa, zdaniem Nawalnego potwierdziła wersję zdarzeń prezentowaną przez cztery redakcje: Bellingcat, The Insider, CNN i Der Spiegel.
Rosyjski opozycjonista opublikował zapis wideo świadczący o tym, że jego współpracownicy próbowali skontaktować się też z innymi osobami, wskazywanymi jako członkowie grupy organizującej zamach. Po tym, gdy współpracująca z liderem opozycji prawniczka Lubow Sobol zadzwoniła do drzwi Kudriwcewa, zatrzymała ją policja. Przeciwko kobiecie może zostać wszczęte postępowanie karne – poinformowały rosyjskie media niezależne.
Jak podało radio Echo Moskwy, Federalna Służba Bezpieczeństwa nazwała opublikowaną rozmowę Aleksieja Nawalnego z domniemanym zamachowcem „podróbką” i prowokacją zagranicznych służb specjalnych, zapowiedziała też przeprowadzenie ekspertyzy materiałów filmowych.
Grupa działaczy obywatelskich zorganizowała jednoosobowe pikiety przed gmachem FSB w Moskwie. Protestujący żądali wszczęcia śledztwa w sprawie zamachu na lidera opozycji. Według portalu OVD-Info, policja zatrzymała trzech demonstrantów i wypuściła ich po spisaniu protokołu.
IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/Maciej Jastrzębski/Moskwa/w dwi/