Inspektor generalny amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości wszczął śledztwo w sprawie decyzji FBI o wznowieniu dochodzenia dotyczącego maili Hillary Clinton zaledwie kilkanaście dni przed wyborami prezydenckimi. Clinton została oczyszczona z zarzutów, jednak jest sztab twierdzi, że decyzja FBI mogła częściowo przyczynić się do jej przegranej.
Michael Horowitz, inspektor generalny Departamentu Sprawiedliwości, ogłosił w czwartek, że zbada „konkretne decyzje” podjęte zarówno przez FBI, jak i sam Departament. W oświadczeniu nie ma jednak wzmianki o samej Hillary Clinton, lecz o działaniach dyrektora FBI Jamesa Comeya, który zaledwie 11 dni przed końcem kampanii wyborczej zdecydował się nieoczekiwanie wznowić śledztwo w sprawie maili Demokratki, mimo że wydawało się ono zamknięte.
Rywalka Donalda Trumpa wysyłała bowiem oficjalne maile z prywatnego serwera, kiedy pełniła urząd sekretarz stanu, co mogło zagrozić bezpieczeństwu państwowemu. Jak jednak twierdziła, korzystała z prywatnego adresu z wygody, przyznała również, że popełniła błąd. Tuż przez wyborami Clinton została oczyszczona z wszelkich zarzutów. Jednak jej sztab wyborczy stwierdził, że decyzja FBI mogła częściowo przyczynić się do przegranej Clinton z Donaldem Trumpmem.
Horowitz powiedział w czwartek, że śledztwo w sprawie działań FBI zostaje podjęte na prośbę „wielu” osób publicznych, w tym od członków Kongresu – podaje BBC. Podczas dochodzenia zbadany zostanie też list, który James Comey wysłał 28 października ub.r. do Kongresu. Dyrektor FBI napisał w nim, że wszystkie maile Clinton zostały już sprawdzone. Śledczy przypatrzą się też konferencji prasowej z czerwca 2016 r., na której Comey mówi, że jego zdaniem Demokratce nie powinny zostać postawione żadne zarzuty. Powiedział on bowiem, że mimo że Clinton była „niewiarygodnie nieostrożna”, to nie ma dowodu na to, że celowo chciała zaszkodzić państwu.
Aleksandra Gersz AIP, Tampa Bay Times via AP