-0.8 C
Chicago
wtorek, 19 marca, 2024

Kennedy’ego zabił Oswald. Adamowicza zabił „W”? Skończmy z ukrywaniem przestępców w Polsce

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Lee Harvey O. – tak historia zapamiętałaby zabójcę prezydenta Kennedy’ego, gdyby udany zamach na jego życie miał miejsce w Polsce. Dlaczego Kennedy’ego zabił Lee Harvey Oswald, a Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska zasztyletował Stefan W.? Wszystko przez obowiązującą na terenie Polski ochronę wizerunku przestępców.

Tragiczna śmierć Pawła Adamowicza spowodowała, że głównym tematem w polskich mediach stała się kwestia „mowy nienawiści”. Politycy różnych opcji od niemal tygodnia dowodzą, że wzajemna pogarda i agresja, powszechne na scenie politycznej nad Wisłą, mogą wzbudzać w ludziach odruchy, które kończą się takimi zdarzeniami, jak to, które miało miejsce 13 stycznia na scenie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku. Pośród wielu innych tematów, poruszanych po zabójstwie Adamowicza, nie przebija się jednak kwestia, która od wielu lat pozostaje w Polsce nie rozwiązana.

Chciałoby się napisać, że nazwisko mordercy prezydenta Gdańska poznała w ostatnich dniach cała Polska, ale byłaby to nieprawda. Z powodu obowiązującego prawa, które nakazuje ochronę wizerunku przestępcy, większość Polaków nigdy nie dowie się, że szaleniec z Gdańska ma tak naprawdę na nazwisko Wilmont.
I w tym przypadku może nie robi to większej różnicy, bo Stefan Wilmont prawdopodobnie usłyszy wyrok dożywocia, co oznacza, że nikomu już nie zagrozi. Ale po ulicach polskich miast chodzą codziennie osoby, mające na sumieniu poważne przestępstwa, które po wyjściu z więzienia korzystają z ochrony wizerunku przestępcy, co sprawia, że zwykli obywatele nie mają często pojęcia, że obcują z kimś, kto potencjalnie może być bardzo groźny.

Kajetan P.
3 lutego 2016 roku przed południem Katarzyna J. spogląda przez wizjer w drzwiach jej mieszkania na warszawskiej Woli. Po drugiej stronie widzi twarz Kajetana Poznańskiego. Nigdy wcześniej go nie spotkała, znali się jedynie z rozmowy telefonicznej. To właśnie na dzisiaj umówili się w jej mieszkaniu. J. zaprasza Poznańskiego do środka i oferuje mu herbatę. Zajęta jej przygotowywaniem nie zauważa, jak mężczyzna sięga po nóż. Chwilę później martwa Katarzyna J. pada na podłogę. Poznański sięga do przyniesionej przez siebie torby, wyjmuje z niej piłę i odcina kobiecie głowę. Zwłoki pakuje do torby, po czym zamawia taksówkę. Po przejechaniu kilku kilometrów przesiada się do drugiej. Niestety dla niego, w trakcie „przeładunku”, z torby zaczyna wyciekać krew. Poznański tłumaczy kierowcy, że w torbie przewozi tuszę wieprzową, ale już wie, że jego plan zaczyna się sypać.

 

– Nie spanikował, chciał wywołać pożar, żeby zatrzeć ślady. Następnie wziął 15 tys. zł kredytu, z Dworca Centralnego pojechał do Poznania, skąd udał się w drogę do Niemiec, a stamtąd przez Francję, Włochy, Sycylię trafił na Maltę. Jego celem była Tunezja lub Libia, chciał mieszkać na tamtejszej pustyni – tak przesłuchanie Poznańskiego relacjonował rzecznik stołecznej prokuratury. Na Malcie mordercę schwytali tzw. ”łowcy cieni”, policjanci z poznańskiego Wydziału ds. Poszukiwań Celowych.

– Wyraźnie podkreślał, że nie żałuje tego, co zrobił. Jego celem nie było zadawanie bólu ani poszukiwanie przyjemności. Tłumaczył to jako rodzaj przymusu. Jak powiedział, głowę odciął ze względów praktycznych. Nie informujemy o tym, co chciał zrobić z ciałem z szacunku dla zmarłej i jej rodziny – relacjonował rzecznik. W mediach pojawiały się jednak doniesienia, jakoby Poznański miał dopuścić się aktu kanibalizmu.

Po zatrzymaniu został umieszczony w Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów. Tam, podczas badania psychologicznego Kajetan Poznański zaatakował panią psycholog, którą chwycił za szyję i zaczął dusić. Funkcjonariusze natychmiast go obezwładnili, choć jednego z nich zdołał zranić nożem.

6 września 2018 roku odbyła się ostatnia rozprawa w sprawie Poznańskiego, który czeka teraz na wyrok. Jest możliwe, że nie zostanie skazany na dożywocie, ponieważ biegli ocenili, że w trakcie popełnienia morderstwa nie był w stanie całkowitej poczytalności.

Zuzanna M. i Kamil N.
Ładny, zadbany dom w Rakowiskach na północy województwa lubelskiego. Do leżącej nieopodal Białej Podlaskiej mieszkańcy mają stąd pięć minut jazdy samochodem. Miejscowość należy do najspokojniejszych w okolicy. A jednak to właśnie tutaj w nocy z 12 na 13 grudnia 2014 roku doszło do makabrycznej zbrodni, która wstrząsnęła całą Polską. Nastolatkowie Zuzanna Maksymiuk i Kamil Niedźwiedź zamordowali rodziców chłopaka, zadając im kilkanaście ciosów trzema różnymi nożami. Rodzice zostali zaatakowani, kiedy spali.

04.12.2015 LUBLIN SAD OKREGOWY  FOT. MALGORZATA GENCA / KURIER LUBELSKI / POLSKA PRESS

Po popełnieniu morderstw nastolatkowie uciekli z domu, zostawiając otwarte drzwi, które zaalarmowały sąsiadów. Kiedy policja przybyła na miejsce i odkryła ciała rodziców, Zuzanna Maksymiuk i Kamil Niedźwiedź byli już w pociągu do Krakowa. Tam przenocowali u znajomej, którą zdziwiły zakrwawione ubrania 18-latków. To właśnie w Krakowie zatrzymano chłopaka i dziewczynę, po czym przedstawiono im zarzuty zabójstwa. Oboje przyznali się do zarzucanych im czynów i opisali cały przebieg wydarzeń oraz swoje motywacje.

– Twierdzili, że rodzice nie akceptowali ich związku. W pewnym momencie, w trakcie oglądania filmów, przepełnionych – jak sami mówili – przemocą i agresją, stwierdzili, że może by tak zabić rodziców Kamila – powiedziała Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

– Początkowo był to żart, ale z czasem uznali, że ten żart może przyjąć formę faktów i zaczęli planować to zabójstwo. Jak wyjaśniła Zuzanna M. zaplanowali je krok po kroku, kupili np. lateksowe rękawiczki, które znaleziono na miejscu zbrodni – dodała Syk-Jankowska.

Zuzannę Maksymiuk i Kamila Niedźwiedzia, których nazwiska pozostają dla większości Polaków nieznane, skazano na wyroki po 25 lat więzienia. Zakłady karne mają opuścić w 2039 roku.

Mariusz T.
11 lutego 2014 roku z zakładu karnego w Rzeszowie Załężu wychodzi Mariusz Trynkiewicz – pedofil, skazany w 1989 roku za molestowanie seksualne i zabicie czterech młodych chłopców na karę śmierci, zmienioną później na mocy amnestii na karę 25 lat pozbawienia wolności.

Pierwsza ze zbrodni, dokonanych przez Trynkiewicza, miała miejsce 4 lipca 1988 roku, kiedy zwabił on do swojego mieszkania przy ulicy Działkowej w Piotrkowie Trybunalskim przypadkowo spotkanego, 13-letniego Wojciecha Pryczka. Następnie chłopca molestował i udusił. Ciało ofiary zakopał w lesie. Ponad trzy tygodnie później, w bardzo podobnych okolicznościach, zwabił do swojego mieszkania trzech innych chłopców: 11-letniego Tomasza Łojka oraz 12-letnich Artura Krawczyńskiego i Krzysztofa Kaczmarka, których również zamordował. Ciała wszystkich ofiar po kilku dniach wywiózł do lasu i podpalił.

Podczas jego pobytu w więzieniu, tamtejsi strażnicy alarmowali, że Trynkiewicz posiada w swojej celi szkice i rysunki o charakterze pedofilskim. Funkcjonariusze zbadali tę sprawę, ale orzeczono, że materiały z celi Trynkiewicza nie są nielegalne. Tymczasem w lipcu 2015 roku polskie media podały, że Trynkiewicz – przedstawiany już jako Mariusz T. – został powtórnie skazany, tym razem na 5,5 roku pozbawienia wolności, za posiadanie dziecięcej pornografii.
„Wolność człowieka kończy się tam, gdzie narusza on wolność innego człowieka”

Opisane powyżej historie to jednak tylko niewielki promil przestępstw, które cały czas dzieją się w Polsce, a których autorzy pozostają nieznani z nazwiska dla większości społeczeństwa. Przykład pierwszy z brzegu – 15 lipca 2018 roku na dziesięć lat więzienia został skazany Mariusz K. (jego tożsamości nie udało nam się poznać), u którego znaleziono ponad 200 tysięcy zdjęć z pornografią dziecięcą.

– Opisywał cynicznie foldery wiekiem dzieci np. „od 2 do 6 lat” – mówi Alfred Staszak, prokurator z Zielonej Góry. – Materiały są brutalne – dodaje. Niektóre pliki były chronione hasłami, inne skazany trzymał po prostu na dysku. Treści zbierał od 2014 roku.

1 stycznia 2018 roku Ministerstwo Sprawiedliwości uruchomiło internetowy Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. W bazie danych, do której dostęp ma każdy internauta, można sprawdzić dane najgroźniejszych gwałcicieli i pedofilów.

– Prawo do ochrony naszych dzieci stawiamy ponad anonimowość przestępców – powiedział Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. – Państwo ma obowiązek chronić dziecko a nie pedofila. Przestępca, który krzywdzi dzieci, musi się liczyć z bardzo surowymi konsekwencjami. Nie tylko z wieloletnim wyrokiem, lecz także z utratą anonimowości. Dlatego zaostrzamy Kodeks karny w tym zakresie i planujemy kolejne zmiany w przepisach. Po wyjściu z więzienia taki przestępca ma być pod stałą kontrolą, aby wszyscy wiedzieli, że jest ich sąsiadem – dodał Ziobro.

W dniu uruchomienia rejestr posiadał wpisane 768 nazwisk. Niestety pełnej tożsamości wspomnianego Mariusza K. nie poznamy, ponieważ w bazie danych jego profil nie figuruje. Tego typu przykłady można mnożyć, bo jest to rejestr po prostu niepełny.

– To jest zwyczajna cenzura – mówi w rozmowie z nami Dobromir Sośnierz, europoseł partii Wolność. – Nie ma najmniejszego powodu, by chronić dane takich osób. Jeśli człowiek decyduje się popełnić przestępstwo, to równie dobrze może zrobić to po raz kolejny, już po wyjściu z więzienia. Dlatego obywatele powinni mieć dostęp do informacji o takich ludziach – dodaje Sośnierz. Zgadza się z nim prof. Piotr Kruszyński, ekspert prawa karnego i wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.

– Weźmy na przykład groźnego przestępcę skazanego na dożywocie za zabójstwo. Czy nie pozwolimy mu odbyć kary więzienia tylko dlatego, że to ograniczy jego prawo do wolności? To byłby przecież absurd. Wolność danego człowieka kończy się tam, gdzie narusza on wolność innego człowieka. Nie wolno nam o tym nigdy zapominać – mówi prof. Kruszyński w rozmowie z „Polską The Times”.

– Osobiście jestem zwolennikiem jak najszerszego stosowania środka karnego w postaci publikacji wyroku do publicznej wiadomości i to nie tylko z uwagi na cel wychowawczy tego środka. Moim zdaniem świadomość u sprawcy, iż społeczeństwo oceni jego czyn karalny, niejednokrotnie odstraszy przed popełnianiem przestępstw – dodaje sędzia Rafał Puchalski dla ebos.pl.

Eksperci zwracają uwagę, że sądy mają narzędzie, które pozwala na publikację wizerunku przestępców, ale z niego nie korzystają. Chodzi o artykuł 50. Kodeksu karnego, który przewiduje podanie wyroku do publicznej wiadomości w ramach dodatkowego środka karnego, mającego działać prewencyjnie. Jednak inni zwracają uwagę, że sąd może podjąć decyzję o publikacji wizerunku tylko, jeśli nie naruszy to interesu pokrzywdzonego. Europoseł Dobromir Sośnierz twierdzi, że każdy obywatel powinien mieć dostęp do wizerunków przestępców.

– Moim zdaniem prawo, obowiązujące w Stanach Zjednoczonych, gdzie do publicznej wiadomości podaje się nawet tożsamość osoby, która prowadziła samochód pod wpływem alkoholu i została zatrzymana, jest zdrowe. Nie ma żadnego powodu, żeby cenzurować informacje w ten sposób – mówi europoseł Dobromir Sośnierz.

Apel redakcji
Jako redakcja, wstrząśnięci zuchwałym oraz odrażającym zabójstwem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, niniejszym apelujemy o wprowadzenie całkowitej transparentności w odniesieniu do sprawców podobnych zbrodni, łącznie z podawaniem pełnego nazwiska i upublicznieniem wizerunku.

W polskiej praktyce prawnej, sprawcy nawet najcięższych przestępstw, zbyt często korzystają z nieuzasadnionego przywileju ukrywania swej tożsamości oraz wyglądu. W tym zakresie – naszym zdecydowanym zdaniem – należy zastosować praktykę uznawaną powszechnie np. w USA. I o ile zatrzymanie, czy też aresztowanie przez policję nie nastąpiło w wyniku „probable cause”, czyli prawdopodobieństwa popełnienia zabronionego czynu, nie powinno być żadnych przeciwwskazań co do identyfikacji podejrzanego.

Należałoby więc podjąć zdecydowane kroki w kierunku przyjęcia nowych zasad ujawniania tożsamości podejrzanych, oskarżonych i skazanych w poważnych sprawach kryminalnych. Przemawia za tym pragmatyka prawna, interes społeczny oraz po prostu zdrowy rozsądek. Apelujemy więc o jak najszybsze podjęcie dzialań w tym zakresie, przez instytucje, urzędy i organizacje, odpowiedzialne za praworządność.

Redakcja Wiadomosci.com

Paweł Krotny, Wiadomosci.com/Andrzej Wąsewicz, Tygodnik Express/Kacper Rogacin, Agencja Informacyjna Polska Press/Bodek Kwaśny, Radio Polski FM Chicago

Foto Przemysław Świderski AIP/archiwum Agencja Informacyjna Polska Press/Facebook/screen YouTube

- Advertisement -

Podobne

4 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520