Polscy siatkarze pokonali Australię 3:0, odnosząc ósme kolejne zwycięstwo w rozgrywanym w Japonii Pucharze Świata. Biało-czerwoni teraz przenoszą się do Tokio, gdzie odbędą się trzy ostatnie kolejki rozgrywek.
Jeśli mecz z Australią miał być demonstracją siły, to biało-czerwonym wyszła ona w stu procentach. Japońscy kibice z podziwem mogli patrzeć, jak Polacy rozbijają swoich rywali.
Ani przez moment ostatniego meczu w Toyamie nie było wątpliwości, która drużna jest lepsza, a we wszystkich elementach przewaga Polaków była miażdżąca. Wszystko zaczynało się od znakomitej zagrywki, z którą Australijczycy kompletnie sobie nie radzili. Asy serwisowe na swoim koncie zapisywali niemal wszyscy gracze – Fabian Drzyzga, Rafał Buszek, Mateusz Bieniek, czy Bartosz Kurek. A nawet, gdy australijskiej drużynie udało się przyjąć zagrywkę to niezmiernie rzadko bardzo dobrze, więc przed atakującym wyrastał najczęściej potrójny blok biało-czerwonych.
W pierwszym secie wyrównana walka trwała do wyniku 4:4, w drugim i trzecim już od początku wyraźną przewagę wypracowali sobie Polacy. Trener Stephane Antiga mógł sobie pozwolić na komfort wprowadzania graczy rezerwowych i chętnie z tego korzystał, więc na boisku pojawiali się Artur Szapluk, Marcin Możdżonek, Karol Kłos czy Grzegorz Łomacz, który turniej zaczynał w wyjściowym składzie, ale drobna kontuzja, jaka przyplątała mu się w meczu z Rosją sprawiła, że na boisko wszedł Drzyzga i radzi sobie bardzo dobrze.
Polakom zdarzały się wprawdzie momenty dekoncentracji, ale były one sporadyczne. Tylko przez chwilę w drugim secie biało-czerwoni nie mogli wydostać się z jednego ustawienia i Australijczycy odrobili część strat, ale za chwilę sytuacja wróciła do normy.
Znany w pracy w Polsce trener Roberto Santilli – w przeszłości prowadził Jastrzębski Węgiel, a ostatni sezon spędził w MKS Będzin – próbował ratować sytuację czasami, ale niewiele mógł wskórać. Jego zespół nie miał nic do powiedzenia, bo to Polacy decydowali o losach gry. A ci, jako że już o 9.30 w sobotę muszą wsiąść do jadącego do Tokio pociągu shinkansen, chcieli zapewnić sobie jak najwięcej wolnego czasu ostatniego wieczora w Toyamie.
Sobota i niedziela w turnieju o Puchar Świata będą dniami wolnymi. Do gry zespoły wrócą w poniedziałek już w Tokio i wtedy zaczną zapadać ostateczne rozstrzygnięcia. Polacy mają w planach mecze m.in. ze Stanami Zjednoczonymi i Włochami, a bardzo ważne dla układu tabeli będą też spotkania Amerykanów i Włochów z Rosjanami.
Polska – Australia 3:0 (25:15, 25:22, 25:17)
Polska: Drzyzga, Kubiak, Bieniek, Kurek, Buszek, Nowakowski, Zatorski (libero) oraz Łomacz, Szalpuk, Możdżonek, Konarski, Kłos, Gacek (libero). Trener: Stephane Antiga.
Australia: Sukochev, Walker, Passier, Edgar, Douglas-Powell, Mote, Perry (libero) oraz Carroll, Hodges, Richards, Staples. Trener: Roberto Santilli.
W innych meczach rónież bez problemów wygrywali faworyci: Włochy pokonały Wenezuelę 3:0 (25:16, 25:22, 25:18); USA wygrało z Tunezją 3:0 (25:14, 25:19, 29:27) oraz Rosja z Egiptem 3:0 (25:20, 26:24, 25:18).
Na czele tabeli nadal pozostają niepokonane zespoły USA i Polski. Sytuacja ta zmieni się już w poniedziałek kiedy to po 2 dniach odpoczynku dojdzie do pojedynku obu tych drużyn i któraś z nich zazna w końcu smaku porażki a zwycięzca tego pojedynku zapewni sobie praktycznie awans do Igrzysk Olimpijskich.