Nie pomogła kolejna tragedia, nie pomogły również nawoływania prezydenta Obamy, Senat USA odrzucił propozycje zaostrzenia przepisów dotyczących dostępu do broni. Obyło się więc bez zaskoczeń.
Choć od kilku lat administracja Baracka Obamy i Partia Demokratyczna próbują przeforsować w Senacie poprawki ograniczającą dostęp do broni osobom podejrzanym o terroryzm i chorym psychicznie, w USA znajduję się ponad 310 mln sztuk broni palnej. Wygląda na to, że nic się w tej sprawie nie zmieni. Przynajmniej w najbliższym czasie.
W poniedziałek wieczorem czasu lokalnego Senat USA odrzucił propozycje zaostrzenia przepisów dotyczących dostępu do broni. Również większość obywateli nie wyobraża sobie, by prawo miało zostać ograniczone. Nie przekonują ich tragedie na miarę tej, która rozegrała się w klubie gejowskim w Orlando. Po strzelaninie, w której zginęło 49 osób i napastnik Omar Mateen do Senatu trafiły aż cztery projekty poprawek przepisów regulujących prawo do posiadania broni – dwa zostały zgłoszone przez Demokratów, dwa przez Republikanin. Żaden z nich nie zdobył wymaganych 60 głosów poparcia.
W zeszłym tygodniu, sam prezydent USA przyznał, że to amerykańska polityka jest winna sytuacji, w której terroryści i osoby chore psychiczne mają łatwy dostęp do broni. O tę jest w Stanach łatwiej niż choćby o adopcję psa.
Z Waszyngtonu Marek Wałkuski.