Rada miasta w Seattle jednogłośnie opowiedziała się w poniedziałek za wprowadzeniem progresywnego podatku dochodowego, który miałby najbardziej obciążyć najbogatszych mieszkańców.
Decyzja rady nie oznacza jeszcze wprowadzenia podatku, a jedynie stanowi bodziec do przyjęcia stosownego rozporządzenia, co ma nastąpić w lipcu. A i na tym historia prawdopodobnie się nie zakończy, bo przeciwnicy z pewnością podważą zasadność podatku i skierują sprawę do sądu. Stanowa legislatura już w 1984 roku zabroniła miastom i hrabstwom nakładania podatku na dochód netto mieszkańców.
Radni są jednak optymistami i wierzą, że zmiany uda się wprowadzić. – Nigdy nie jest zła pora na dokonanie właściwej rzeczy – powiedział Bruce Harrell.
Jednym z impulsów dla poniedziałkowego przyjęcia uchwały są groźby prezydenta Donalda Trumpa, który stwierdził, że pozbawi finansowania miasta prowadzące politykę niezgodne z linią jego administracji, takie jak np. Seattle. W uchwale stwierdzono, że bez zastrzyku pieniędzy z podatku dochodowego Seattle znalazłoby się w złym położeniu, gdyby Biały Dom rzeczywiście odciął środki federalne.
Rada zagłosowała za uchwałą w dniu, w którym w Seattle i innych miastach stanu Waszyngton doszło do gwałtownych protestów z okazji Święta Pracy. W Seattle aresztowano pięć osób, z kolei w mieście Olympia – stolicy stanu – co najmniej dziewięć. W tym ostatnim z policją starło się ponad 70 demonstrantów.
(mcz), Fot. Dreamstime.com