Władze Seattle rozpoczynają walkę z prywatnymi lokalami oferującymi możliwość palenia fajek wodnych. – One ściągają przestępczość, dla której nie ma miejsca w naszej społeczności – powiedział burmistrz Ed Murray.
Władze miasta tłumaczą, że tego typu lokale łamią przepisy zakazujące palenia w miejscach publicznych, miejscach pracy, w pobliżu drzwi, okien i wlotów wentylacyjnych. Policja dodaje, że wokół nich zauważono wzmożoną aktywność przestępczą. W ciągu ostatnich 18 miesięcy miały miejsce trzy śmiertelne postrzelenia, a także kilka innych z mniej tragicznym finałem. Ofiarą jednych z zabójstw był popularny miejscowy aktywista Donnie Chin, który zginął w ubiegłym miesiącu. W pobliżu lokali dochodzi też do wielu bójek.
Miasto łącznie celuje w jedenaście lokali. Grozi im zamknięcie, a właścicielom kary pieniężne, a nawet pozbawienia wolności. Na mocy nowych przepisów, które wejdą w życie 16 sierpnia, każdy właściciel biznesu działający bez licencji może otrzymać mandat w wysokości 5 tysięcy dolarów oraz/lub zostać skazany na 364 dni więzienia.
(mcz)