O rozkładach jazdy tych transportów wiedziało niewiele osób. Gdy przejeżdżały ściśle tajne pociągi, służby bezpieczeństwa były stawiane na równe nogi. Transporty, o których mowa, przejeżdżały m. in. przez Kostrzyn nad Odrą i Gorzów Wielkopolski.
Do dziś w Kostrzynie żyją kolejarze, którzy pamiętają, jak w latach 80. tajne transporty przejeżdżały przez miasto. Transporty odbywały się zazwyczaj nocą, najczęściej omijały duże miasta i były prowadzone przez tereny leśne. Rozkład ich jazdy był ściśle tajny. Taki transport ochraniany był m. in. przez kolejarzy, służby bezpieczeństwa, milicję obywatelską. Wszyscy byli w pogotowiu. Pociągi były dziwne. W składzie znajdowała się pasażerska salonka, wagony, na których były wózki dla wagonów na inny rozstaw torów (stosowanych w Związku Radzieckim). Było też kilka wagonów o opływowym kształcie. Niektórzy nazywali je „termosami”. Co wiozły pociągi? W tamtych czasach było to ściśle tajne, o zawartości wagonów wiedziało niewiele osób.
Teraz już wiemy, że wagonami przewożono wypalone paliwo jądrowe z terenu Niemiec. Dokąd zmierzał pociąg? Jak czytamy w artykule „Mówili, że wożą po Polsce bombę atomową. Tajne pociągi pod specjalnym nadzorem” na portalu TVN24.pl, skład zmierzał do zakładów atomowych Majak pod Czelabińskiem w Rosyjskiej SRR, gdzie ładunek miał zostać zutylizowany. Takie pociągi jeździły przez Polskę w tę i z powrotem kilka razy w roku. Kursowały przez 20 lat. Dowoziły paliwo jądrowe dwie niemieckie elektrownie atomowe, wywoziły z nich też zużyte paliwo.
Wszystko było wysoce radioaktywne. Przez teren Polski wyznaczony był specjalny korytarz, którym kursowały składy. Transporty były tak tajne, że wiele niewiadomych pozostało po dziś dzień. „Według ustaleń dr. Zbigniewa Tucholskiego, opublikowanych w książce „Polskie Koleje Państwowe jako środek transportu wojsk Układu Warszawskiego” (2009), w latach zimnej wojny utrzymywano w stałej gotowości dla potrzeb wojska dwa ciągi torów: Terespol – Frankfurt nad Odrą (z pominięciem Warszawy) i Czeremcha – Kostrzyn nad Odrą (również z dala od stolicy). Oba miały służyć do szybkiego i masowego przerzutu wojsk i uzbrojenia ze wschodu na zachód.
Przepustowość tych korytarzy kolejowych miała pozwolić na przejechanie przez terytorium PRL maksymalnie 48 pociągów w obie strony w ciągu doby” – czytamy na portalu TVN 24. Trasa prowadząca przez Kostrzyn prowadziła przez słabo zaludnione tereny. W razie katastrofy, czy innego nieprzewidzianego zdarzenia, minimalizowało to zagrożenie dla ludzi. Dziś trasa, którą wożono paliwo jądrowe popada w wielu miejscach w zapomnienie. Na torach wyrastają drzewa, infrastrukturę rozkradają złomiarze. Powód? Po upadku Związku Radzieckiego transporty przestały kursować, więc trasa w wielu miejscach stała się po prostu zbędna.
Jakub Pikulik (aip)