13.6 C
Chicago
czwartek, 18 kwietnia, 2024

Schetyna na łamach europejskiej prasy: kryzys imigracyjny nie może podzielić UE

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Minister spraw zagranicznych, Grzegorz Schetyna, napisał artykuł na temat kryzysu imigracyjnego, który dotknął Unii Europejskiej. Tekst ukazał się na łamach opiniotwórczych gazet we Włoszech, Niemczech, Węgrzech czy na Słowacji.

– Polska jest w stanie dobrowolnie przyjąć więcej uchodźców niż kwoty zaproponowane przez Komisję Europejską – zaczyna w artykule szef polskiej dyplomacji. Podkreśla jednak, że potrzebne są kompleksowe i skuteczne działania całej Unii Europejskiej w kwestii azylu i migracji.
Schetyna zwraca uwagę, że państwa bezpośrednio dotknięte kryzysem nie są w stanie poradzić sobie w pojedynkę. – Jeżeli nie podejmiemy jako Zjednoczona Europa odważnych działań opartych na solidarności, ale także na odpowiedzialności za bezpieczeństwo naszych obywateli, kryzys będzie się tylko pogłębiał – tłumaczy.

– Polska nie jest przeciwna przyjmowaniu uchodźców, wprost przeciwnie – zapewnia wicepremier. Na dowód podaje liczbę 90 tysięcy uchodźców z Czeczenii, którzy przewinęli się przez kraj nad Wisłą w ciągu ostatnich 20 lat. Dodaje też, że na solidarność Polaków mogli i wciąż mogą liczyć Ukraińcy, dławieni wojną z rosyjskimi separatystami.

Według szefa polskiej dyplomacji kryzys imigracyjny możemy rozwiązać nie tylko poprzez działanie w obrębie UE, ale przede wszystkim u źródła problemu, a więc w państwach ogarniętych wojną, z których uchodźcy migrują. – Zwłaszcza Syrii i Libii – podkreśla.

Schetyna odniósł się też do słów ministra spraw zagranicznych Niemiec, Franka-Waltera Steinmeiera, który uważa że Polska i Niemcy powinny wspólnie działać na rzecz polityki migracyjnej UE. – Mamy ku temu dobre powody, bo nasze kraje i narody – oprócz potencjału i wielkości – pokazały modelowo w ostatnich dziesięcioleciach, jak przejść od wrogości do pojednania, współpracy i przyjaznego sąsiedztwa – przyznał rację wicepremier. – Nie możemy dopuścić, by kryzys migracyjny dzielił i antagonizował naród Europy – kończy w artykule szef polskiej dyplomacji.
Tekst ukazał się na łamach kilku europejskich dzienników: niemieckiego Frankfurter Allgemeine Zeitung, włoskiego Corriere della Sera, czeskiego Lidovych Novinach, słowackiego Hospodarskych Novinach, węgierskiego Népszabadság oraz na łamach Gazety Wyborczej.

 

Poniżej artykuł ministra Grzegorza Schetyny.
Stać nas na więcej

W obliczu narastającego kryzysu Polska jest w stanie dobrowolnie przyjąć więcej uchodźców niż kwoty zaproponowane przez Komisję Europejską. Ale potrzebne są kompleksowe i skuteczne działania Unii Europejskiej oraz państw członkowskich w kwestii polityki azylu i migracji – pisze minister Grzegorz Schetyna.
Gdy od kilku tygodni zażarcie dyskutujemy o podziale 120 tys. uchodźców pomiędzy państwa członkowskie Unii, fala migracji narasta. Od początku tego roku do Europy przybyło prawie pół miliona uchodźców (wg danych Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców) i z każdym dniem jest ich więcej. Widzimy to codziennie na ekranach telewizorów. Każdy kraj dotknięty bezpośrednio tym problemem próbuje na własną rękę stawiać czoła narastającej fali, ale wyzwanie jest tak wielkie, że nie sposób uporać się z nim w pojedynkę. Jeśli nie podejmiemy jako zjednoczona Europa odważnych działań opartych na solidarności, ale także odpowiedzialności za bezpieczeństwo naszych obywateli, kryzys będzie się tylko pogłębiał.

Polska nie jest przeciwna przyjmowaniu uchodźców – wprost przeciwnie. W lipcu – gdy kryzys migracyjny miał jeszcze znacznie mniejszą skalę – zadeklarowaliśmy dobrowolnie przyjęcie 2 tys. uchodźców z Syrii i Erytrei. W ciągu ostatnich 20 lat przez nasz kraj przewinęło się prawie 90 tys. uchodźców z Czeczenii, bo Polska była pierwszym bezpiecznym krajem na ich drodze. Byliśmy wobec nich solidarni, bo sami nie raz szukaliśmy pomocy za granicą, gdy w naszym kraju trwały wojny albo represje. Tak samo jesteśmy solidarni wobec kilkuset tysięcy migrantów z Ukrainy w naturalny sposób szukających w naszym kraju nie tylko ucieczki przed wojną, ale także drogi do lepszego życia. Będziemy solidarni także wobec kolejnych przybyszów w zależności od rozwoju sytuacji, a dyskusję o kwotach traktujemy jedynie jako półśrodek.
Przede wszystkim, by nie pogłębiać chaosu i uniknąć zamykania granic oraz brutalnych starć na granicach, trzeba je po prostu uszczelnić. Nawet państwa deklarujące dotąd pełną otwartość szybko przyznały, że skala problemu przerasta ich możliwości. Dlatego musimy lepiej i skuteczniej współpracować z sąsiadami UE. Egzekwować przestrzeganie przez nich umów o ekstradycji oraz prowadzenia rzetelnych kontroli granicznych oraz ochrony granic. Powinniśmy znacząco wesprzeć w tym celu ich służby oraz infrastrukturę. Należy bezwzględnie zainwestować w tworzenie centrów recepcyjnych dla uchodźców, w których ich zidentyfikujemy, sprawdzimy pod względem bezpieczeństwa, ale także oddzielimy uchodźców od migrantów ekonomicznych. W tym celu pomocne będzie pilne utworzenie wspólnej listy tzw. krajów bezpiecznych, która wyznaczy jasne kryteria.
Sporą część tych propozycji zawiera ostatnie orędzie szefa Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker‘ a, ale trzeba działać skutecznie i szybko. Mająca swoją siedzibę w Warszawie unijna agencja ochrony granic – Frontex – musi także otrzymać wsparcie i być bardziej obecna tam, gdzie sytuacja jest krytyczna.

Kolejna sprawa to działania na rzecz stabilizacji państw, z których uciekają uchodźcy. Mam na myśli nie tylko pomoc humanitarną czy rozwojową, ale wzmożony wysiłek na rzecz rozwiązania konfliktów, zwłaszcza w Syrii czy Libii. To szczególne zadanie dla przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska oraz Wysokiej Przedstawiciel ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa Federiki Mogherini. Wraz z początkiem aktywności Państwa Islamskiego i konfliktu na Ukrainie zaczęto mówić o „łuku niestabilności“ u południowo-wschodnich granic Europy. Dziś wraz z napływem niekontrolowanej fali uchodźców ogniska tej niestabilności wdarły się do naszych granic, a my daliśmy im się zaskoczyć. Trzeba jak najszybciej naprawić ten błąd. Jeśli tego nie zrobimy, grożą nam nieprzewidywalne konsekwencje. I nie chodzi wcale o samych uchodźców, ale polityczne, gospodarcze i przede wszystkim społeczne konsekwencje ich niekontrolowanego napływu. W każdy państwie Unii są przecież mniej lub bardziej popularne siły grające na populizmie, antagonizmach i fobiach społecznych. Brak skutecznych, odważnych pomysłów i decyzji dziś, to otwarcie im prostej drogi do władzy jutro.
Kilka dni temu mój niemiecki kolega Frank Walter Steinmeier wyraził myśl, że to Polska i Niemcy powinny współdziałać na rzecz polityki migracyjnej UE. Mamy ku temu dobre powody, bo nasze kraje i narody – oprócz potencjału i wielkości – pokazały modelowo w ostatnich dziesięcioleciach, jak przejść od wrogości do pojednania, współpracy i przyjaznego sąsiedztwa. Nie możemy dopuścić, by kryzys migracyjny dzielił i antagonizował narody Europy. Myślmy bardziej w kategoriach solidarności i wspólnoty niż podziału kwot, które najpewniej są dziś nieaktualne i niewystarczające. A przede wszystkim podejmujmy szybkie i skuteczne działania, które realnie rozwiążą kryzys, a nie pogłębią go, czy odwleką w czasie.

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520