Terrorysta samobójca wysadził się w samochodzie nafaszerowanym ładunkami wybuchowymi niedaleko policyjnego klubu w stolicy Syrii Damaszku. Zdaniem syryjskiego ministra spraw wewnętrznych zginąć mogło nawet 20 osób, jest także wielu rannych.
Syryjskie władze wskazały jako na sprawców zamachu dżihadystów z Państwa Islamskiego.
Do zamachu doszło w dzielnicy Masaken Barza, w której znajduje się wiele rządowych budynków. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie twierdzi, iż w zamachu mogło zginąć ośmiu oficerów policji, zaś około 20 osób zostało rannych.
Do zamachu przyznali się bojownicy Państwa Islamskiego, wskazano nawet na Abu Abdula Rahmana al Shamiego, który miał odpalić ładunek w samochodzie zaparkowanym przed policyjnym klubem. Zamachowiec też poniósł śmierć w tym zamachu.
Jak podali w komunikacie przedstawiciele Państwa Islamskiego ich męczennik zamienił wrogom „spokój w horror”, zaś liczba zabitych miała wynieść 20, a rannych było dwa razy tyle.
Z kolei w komunikacie syryjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych znalazło się zdanie, iż udało się powstrzymać zamachowca, który chciał wjechać na teren policyjnego kompleksu, eksplozja nastąpiła więc przy wejściu do klubu.
Początkowo syryjska telewizja państwowa podała, że zamach miał miejsce na jednym z targowisk. Szybko informację skorygowano. Ostatni większy zamach w syryjskiej stolicy miał miejsce 31 stycznia, w którym zginęło około 70 osób. Zamachy samobójcze w Damaszku zaczęły się mniej więcej dwa lata temu. Władze oskarżają o nie bojowników Państwa Islamskiego.
Kazimierz Sikorski(aip)