Czechy wprowadzają kontrolę całego importu wołowiny z Polski. Decyzja ma związek z wykryciem salmonelli w 700-kilowej partii mięsa, która trafiła do naszych sąsiadów.
Agencja CTK, na którą powołuje się Reuter, podała, że czeski minister rolnictwa Miroslaw Toman poinformował o rozważanym przez Pragę całkowitym zakazie importu mięsa z Polski.
Zarządzenie o kontroli ma związek z obawami o jakość polskiej wołowiny. Pojawiły się one po styczniowej emisji w „Superwizjerze” TVN reportażu pokazującego nielegalny ubój bydła na cele spożywcze. Ubój odbywał się w nocy, bez nadzoru weterynaryjnego, w rzeźni w Kalinowie nieopodal Ostrowi Mazowieckiej.
Polski resort rolnictwa tłumaczy, że zwierzęta nie były chore, a mięso z nich pochodzące było bezpieczne.
Sprawę badali eksperci z Komisji Europejskiej. Unijni urzędnicy przez pięć dni kontrolowali nadzór nad bezpieczeństwem polskiej żywności. Audytorzy odwiedzili ubojnie, zakłady przetwórcze oraz inspektoraty weterynarii na północy Mazowsza. Odbyli także rozmowy w ministerstwie rolnictwa, Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa jak również w Głównym Inspektoracie Weterynarii.
Unijna kontrola ma odbyć się jeszcze raz – na przełomie marca i kwietnia. Z informacji Komisji wynika, że mięso z nielegalnego uboju krów trafiło z Polski do 13 krajów.
Polska produkuje około 560 000 ton wołowiny rocznie, z czego 85 procent eksportuje.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/rtr & wcześn./jl/sk