Główny negocjator ze strony Korei Północnej powiedział, że to od Stanów Zjednoczonych zależy, czy negocjacje rozbrojeniowe zostaną wznowione. W weekend fiaskiem zakończyły się pierwsze od lutego bezpośrednie rozmowy przedstawicieli Waszyngtonu i Pjongjangu.
Przewodniczący delegacji północnokoreańskiej Kim Myong-gil uważa, że przyszłość negocjacji rozbrojeniowych jest w rękach USA. Główny negocjator Korei Północnej w drodze powrotnej z rozmów, które odbyły się w Sztokholmie, stwierdził, że „jeśli USA nie będą właściwie przygotowane, to kto wie, do jakiego tragicznego incydentu może to doprowadzić” – relacjonuje południowokoreańska Agencja Yonhap. Te słowa Kim Myong-gil wypowiedział na lotnisku w Pekinie, gdzie przesiadał się na rejs do Pjongjangu. W jego opinii, nie dojdzie też do planowanego za dwa tygodnie kolejnego spotkania roboczego.
Korea Północna nie jest zadowolona z propozycji przedstawionych przez amerykańską administracje. Według Kim Myong-gila, mało prawdopodobne jest też, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni Waszyngton zmieni swoją ofertę dla Korei Północnej.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Tomasz Sajewicz/Seul/sjo