Rosyjski oficer zeznał przed sądem, że uczestniczył w operacji wojskowej na terytorium sąsiedniego państwa. Porucznik Oleg Leontiew nie podał nazwy kraju. Stwierdził jedynie, że według oficjalnej wersji władz „rosyjskich żołnierzy tam nie ma”. Jedynym krajem sąsiadującym z Rosją, w którym trwa konflikt zbrojny i Kreml odrzuca obecność tam rosyjskich wojsk jest Ukraina. W 2014 roku Rosja anektowała Krym i wsparła prorosyjskich separatystów walczących w Donbasie.
Porucznik Oleg Leontiew stanął przed sądem za nadużycie pełnomocnictw, co doprowadziło do śmierci jego podwładnego. Oficer w ostatnim słowie poprosił o taki wyrok, który pozwoli mu kontynuować służbę i wyjechać na front do Syrii. Wypowiedź Leontiewa, w której przyznaje on, że wykonywał zadania bojowe na terytorium sąsiedniego państwa cytują rosyjskie media niezależne. Radio Svoboda i rozgłośnia Echo Moskwy sugerują, że akcja, którą dowodził oficer miała miejsce na Ukrainie. Oficjalnie Rosja odrzuca oskarżenia o wysyłanie swoich wojsk na Ukrainę. Jednak według międzynarodowych analityków wojskowych, tysiące rosyjskich żołnierzy dostało nagrody za udział w walkach w Donbasie. Obrońcy praw człowieka i dziennikarze wielokrotnie informowali o świeżych mogiłach żołnierzy, którzy zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Oficjalnie Moskwa twierdzi, że wojskowi jadą do sąsiedniego kraju dobrowolnie, będąc na urlopach.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Maciej Jastrzębski/Moskwa/mcm/sk