W rosyjskich mediach państwowych ruszyła kampania zastraszania krewnych i współpracowników Aleksieja Nawalnego. Agencja Ria Novosti opublikowała wypowiedź rosyjskiego adwokata, który przekonuje, że za wywiezienie z Rosji dowodów świadczących o próbie otrucia lidera opozycji, grozi kara więzienia.
Aleksiej Nawalny przebywa w berlińskiej klinice Charite. Tamtejsi lekarze orzekli, że próbowano go zamordować trująca substancją bojową.
Rosyjskie media niezależne od kilku dni informują, że zachodni eksperci ustalili, iż Aleksieja Nawalnego próbowano otruć substancją z grupy „nowiczok”. Ślady preparatu miały się znajdować na butelkach, z których w hotelu, w Tomsku pił wodę rosyjski polityk. „Jeśli ta butelka rzeczywiście zawierała truciznę i jeśli naprawdę została wywieziona z Rosji, to mamy do czynienia z sytuacją wywiezienia za granicę ważnego dowodu” – cytuje agencja Ria Novosti wypowiedź rosyjskiego adwokata Aleksandra Gribakowa. Rosyjska agencja państwowa podkreśla, że za wywiezienie dowodu za granicę grozi kara więzienia.
Rodzina Aleksieja Nawalnego i jego współpracownicy od początku wyjaśniali, że nie mają zaufania ani do rosyjskich lekarzy, ani do rosyjskich organów ścigania. Wprost wskazywali, że lidera opozycji próbowano otruć za wiedzą najwyższych władz Rosji, w tym prezydenta Władimira Putina. Rosyjski komentator niezależny Anton Orech napisał na blogu Echa Moskwy, że sytuacja z próbą otrucia Nawalnego ponownie pokazała światu, iż władze Rosji ciągle kłamie i systematycznie wykorzystują trujące środki bojowe.
IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/Maciej Jastrzębski/Moskwa/ w pbp