Pozostajemy w nadziei, że jednak uda się odnaleźć szczątki samolotu lot MH370, oznajmili przedstawiciele Malezji i Australii w drugą rocznice jednego z najbardziej tajemniczych zdarzeń w historii lotnictwa cywilnego.
Dokładnie przed dwoma laty zaginęła maszyna Boeing 777 malezyjskich linii lotniczych, która do ostatniego lotu ruszyła z Kuala Lumpur do Pekinu. Na pokładzie było 239 osób. Do dziś nie odnaleziono śladów samolotu, na nic zdały się gigantyczne poszukiwania, które prowadzono na wodach Oceany Indyjskiego.
Tylko raz potwierdzono, iż odnaleziony w rejonie wyspy Reunion fragment skrzydła mógł pochodzić z tej właśnie maszyny. Poszukiwania innych resztek nic nie dały.
W tym czasie powstało wiele mniej lub bardziej fantastycznych teorii o możliwym losie samolotu. Od porwania maszyny przez terrorystów, aż po samobójczą próbę pilota.
– Nadal sprawdzamy i analizujemy możliwe wersje wydarzeń – powiedział na wtorkowej konferencji prasowej w stolicy Malezji Kok Soo Choon, kierujący dochodzeniem w tej sprawie. W tym zespole są także przedstawiciele USA, Chin, Francji i Wielkiej Brytanii. Dotychczasowy koszt poszukiwań doszedł już do 130 milionów dolarów.
Malezyjski premier Najib Razak powiedział, że pozostaje w nadziei, iż uda się odnaleźć maszynę, jednak takiego przekonania nie ma coraz więcej lotniczych ekspertów.
Malezyjski parlament minutą ciszy upamiętnił we wtorek ofiary tej niewyjaśnionej tragedii. Modlono się też w Pekinie, wiele ofiar tej katastrofy to Chińczycy.
Martin Dolan, szef Australijskiego Biura Bezpieczeństwa Transportu obiecał kontynuację poszukiwań aż do skutku. W tym samym czasie rodziny 12 chińskich pasażerów, którzy byli na pokładzie feralnej maszyny wystąpili z pozwami do malezyjskiego przewoźnika o odszkodowanie. Oni doznali wielkich strat, musi być za to odszkodowanie- zapowiedział reprezentujący ich prawnik, Zhang Qihuai.
Zgodnie z prawem międzynarodowym rodziny mają prawo do rozpoczęcia sądowej batalii dwa lata po wypadku samolotu. Ten czas właśnie nadszedł.
Kazimierz Sikorski(aip)