Dziś mija pierwsza rocznica ataku terrorystycznego na redakcję satyrycznego tygodnika Charlie Hebdo w Paryżu. W zamachu, przeprowadzonym przez dwóch braci dżihadystów, zginęło jedenaście osób.
Do siedziby tygodnika w czasie kolegium redakcyjnego wtargnęło dwóch terrorystów. Dokonali masakry. Po ucieczce z miejsca zbrodni zastrzelili policjanta, który przypadkowo był w pobliżu. W rok po tej tragedii wciąż jest wiele niewyjaśnionych spraw. Wprawdzie braci złapano, zginęli w czasie obławy, i wiadomo, że współpracowali z innym terrorystą islamskim. Ten najpierw zamordował nieuzbrojoną policjantkę, a potem trzy osoby w sklepie z koszerną żywnością. Wciąż jednak nie jest znany „mózg”całej operacji.
Policja wie, że terrorystami kierował ktoś z zewnątrz. Nie wiadomo także, skąd mieli oni tak imponujący arsenał broni. Pismo, które od tamtego czasu wychodzi w nakładzie zwiększonym czterokrotnie, pozostaje wierne zasadzie prowokacji, przede wszystkim wobec wyznawców różnych religii – nie tylko islamu. I nie tylko wiernych bulwersuje.
(IAR)/Marek Brzeziński,Paryż/em/dyd