Po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa na 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych cały świat zastanawia się, jak będzie wyglądała realizowana przez niego polityka.
Kluczowym jej aspektem może być stosunek wobec Rosji. – Rosja dostanie od Trumpa jedną szansę. Jeśli jej nie wykorzysta, jesteśmy gotowi na kolejny wyścig nuklearny – mówi w rozmowie z AIP Randy Mott, przewodniczący Republicans in Poland, oficjalnej organizacji reprezentującej partię nowego prezydenta
– Rosjanie prawdopodobnie dostaną jedną szansę na poprawienie relacji ze Stanami Zjednoczonymi i NATO. W interesie wszystkich jest, żeby ją wykorzystali. Nikt w USA nie chce eskalacji konfliktu. Ale jeśli nie wykorzystają okazji, to ich sytuacja będzie trudna. Możemy mieć kolejny wyścig nuklearny, nie ma problemu. Pierwszy taki wyścig doprowadził do upadku Związku Sowieckiego. Trump jest negocjatorem i wszystko co mówi, to negocjacje. Dał Rosji szansę i to od niej zależy, czy Moskwa ją wykorzysta. Będziemy chcieli, żeby Rosjanie wycofali się z Ukrainy. Chcemy zakończenia walk w Syrii. Będziemy też chcieli wymóc na Rosji wiele działań, które będą w interesie naszym, ale też naszych sojuszników. Angela Merkel powiedziała w tym tygodniu, że Europejczycy będą musieli wydawać więcej pieniędzy na obronę. I o to chodziło Trumpowi. Właściwie tylko Polska, USA i kilku innych członków NATO płaci właściwe składki. I myślę, że w naszym interesie jest, by ludzie, którzy nie wywiązują się z umowy, płacili więcej. Jeśli chodzi o tę część Europy, chciałbym wszystkim przypomnieć, że to administracja republikańska wyszła z propozycją budowy tarczy antyrakietowej, a to Obama zarzucił ten pomysł bez konsultacji z Polską. A dobrze byłoby mieć ją teraz, w sytuacji, kiedy w Kaliningradzie stacjonują rosyjskie rakiety. Stosunki z Chinami pozostawały bez zmian przez ostatnie czterdzieści lat. Nagle okazuje się, że można z nimi negocjować. Tak właśnie działa Trump. Ma za sobą Kongres oraz świetnych doradców. Wszyscy wojskowi są zachwyceni nominacją Jamesa Mattisa na Sekretarza Obrony. Dla Polski to również świetna nowina – przekonuje Randy Mott.
– Wielu piosenkarzy dawało darmowe koncerty w ramach poparcia Hillary Clinton. Nie miało to żadnego wpływu na wynik wyborów. Clinton zdobyła mniej głosów millenialsów niż poprzedni kandydaci Demokratów. Poparcie ze strony gwiazd nie odegrało istotnej roli w czasie wyborów. Problem millenialsów polega na tym, że oni nie wzięli udziału w głosowaniu. W USA panuje niebezpieczny trend polegający na tym, że osoby ze świata show-biznesu zaczynają wykorzystywać polityczne preferencje w swojej działalności czysto komercyjnej. 50% procent amerykańskich obywateli, którzy oddali swoje głosy na Donalda Trumpa. Szczerze mówiąc, wielu z tych ludzi stać na to, by kupić niektóre z jego prac. Opowiadanie się za jedną ze stron sporu politycznego przynosi efekt odwrotny do zamierzonego. Najlepiej podsumował to Tom Hanks, który ma nadzieję na to, że kadencja Trumpa będzie na tyle udana, by następnym razem mógł z czystym sumieniem poprzeć jego reelekcję. Artyści oraz biznesmeni powinni być neutralni w zakresie polityki. Gdy zbytnio angażują się w politykę, połowa społeczeństwa się od nich odwraca. To nie ma sensu – podsumowuje przewodniczący Republicans in Poland, oficjalnej organizacji reprezentującej partię nowego prezydenta.
Kacper Rogacin AIP/Fot. Maciej Badowski