Piłkarska reprezentacja Polski jest już w Katowicach i przygotowuje się do wtorkowego meczu z Koreą Południową. Spotkanie rozegrane zostanie na Stadionie Śląskim, na który kadra wraca po ponad ośmiu latach przerwy. To jedna z ostatnich szans na pokazanie się trenerowi Adamowi Nawałce, dlatego zawodnicy ostro rywalizują o wyjazd na tegoroczny mundial.
Piłkarska reprezentacja Polski w niedzielne południe pojawiła się w Katowicach. Kadrowicze niespełna 200 km dzielące Wrocław od stolicy Górnego Śląska pokonali… samolotem, choć tyle samo czasu zajęła by im podróż autobusem autostradą A4. – Takie było życzenie trenera Adama Nawałki – wyjaśnił Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy PZPN. Bazą kadrowiczów w trakcie pobytu na Śląsku będzie katowicki hotel Monopol, w którym reprezentacja zajęła 2,5 piętra, czyli połowę zabytkowego budynku. Na potrzeby drużyny narodowej wyłączono z użytkowania główną salę jadalną, a do sali odpraw, w której Adam Nawałka ma przekazywać piłkarzom tajniki taktyczne, wstępu nie ma nawet hotelowy personel.
Piłkarze wrócili do klubu
Mecz z Koreą Południową rozegrany zostanie we wtorek o godz. 20.45 na Stadionie Śląskim, na który kadra wraca po ośmiu latach. Wiadomo już, że w Chorzowie zagramy w innym składzie niż przeciwko Nigeryjczykom.
– Po meczu z Nigerią do swojego włoskiego klubu wrócili Karol Linetty i Bartosz Bereszyński. Bartek przyjechał na zgrupowanie z urazem mięśnia przywodziciela. Kontuzja się odnowiła i potrzebował paru dni odpoczynku, żeby wznowić treningi. Z kolei Karol doznał silnego stłuczenia nosa i oka, na które nic nie widział. Badania wykazały stłuczenie rogówki. To nic poważnego, ale we wtorek i tak by nie zagrał, więc trener Adam Nawałka odesłał go do klubu – powiedział dr Jacek Jaroszyński, lekarz kadry. Na szczęście są i dobre wiadomości ze sztabu medycznego. Maciej Rybus i Michał Pazdan, którzy w trakcie pobytu kadry we Wrocławiu zmagali się z infekcją wirusową, czują się już dużo lepiej i obaj wracają do treningów. Obaj będą też brani pod uwagę przez selekcjonera przy ustalaniu składu na wtorkowy mecz. W dalszym ciągu pod znakiem zapytania stoi natomiast gra z Koreą Sławomira Peszki. – U Sławka zdiagnozowaliśmy znaczne obniżenie odporności i podjęcie wysiłku fizycznego było w tej sytuacji dość ryzykowne. Teraz jest już lepiej, ale Peszko cały czas będzie obserwowany i nie ma jeszcze decyzji, czy będzie gotowy do gry – dodał dr Jaroszewski.
Debiutanci mają głos
W spotkaniu z Nigerią w biało-czerwonych barwach zadebiutowali Bartosz Białkowski, Przemysław Frankowski i Dawid Kownacki. Ten ostatni zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami został odesłany przez Nawałkę do reprezentacji młodzieżowej, ale dwaj pozostali ocenili swoje debiuty w kadrze. – Zagrałem na nowej dla siebie pozycji, na której nie gram na co dzień w Jagiellonii. Miałem przyspieszony kurs jak się zachowywać w tej roli na boisku. Myślę, że nie był to najgorszy występ, a nawet powiedziałbym, że był dość obiecujący. Z minuty na minutę wyglądało to coraz lepiej. Chciałem się pokazać z jak najlepszej strony – powiedział Frankowski. – Dreszczyk emocji związany z debiutem w pierwszej reprezentacji był naprawdę duży. Aż mnie ciary przeszły po całym ciele. W meczu z Nigerią nie miałem za wiele pracy – dotknąłem piłki może 5-6 razy. Nie był to wymarzony debiut, ale spełniło się moje największe piłkarskie marzenie i zagrałem w kadrze narodowej. Teraz mam już nowe marzenie – dodał Białkowski występujący na co dzień w Ipswich Town. Tomasz Kędziora z Dynama Kijów podkreślał, że przed mistrzostwami świata nie będzie za wiele szans, żeby pokazać się trenerowi Nawałce. – Dlatego każdy chce się zaprezentować na tym zgrupowaniu z jak najlepszej strony i wywalczyć sobie miejsce w gronie 23 zawodników, którzy pojadą na mundial do Rosji – stwierdził Kędziora.
Koreańczcy będą groźni
Reprezentacja Korei Południowej, z którą zagramy we wtorek na Śląskim, w sobotę zmierzyła się w Belfaście z Irlandią Północną i przegrała 1:2 (1:1). W ten sposób przerwana została passa ośmiu spotkań Koreańczyków bez porażki. – Wynik nie odzwierciedla przebiegu tego meczu, bo to Koreańczycy dominowali na boisku mając więcej sytuacji i dłużej utrzymując się przy piłce. To zupełnie inny zespół od Nigerii, z którą graliśmy w piątek, ale równie mocny. Atutem Koreańczyków jest bardzo duża mobilność i dobra organizacja gry oparta o wymianę szybkich podań – powiedział Hubert Małowiejski, szef banku informacji polskiej kadry. Gwiazdami Koreańczyków są grający w Tottenhamie napastnik Son Heung-min, pomocnik Swansea Ki Sung-yueng czy strzelec gola w meczu w Belfaście Kwon Chang-hoon z Dijon. Asystent trenera Nawałki stwierdził, że kadra dalej będzie próbowała ustawienia z trójką obrońców. – Z suchych wyników trzech ostatnich meczów nie możemy być zadowoleni, ale jeśli chodzi o organizację gry, płynności akcji i ilości stwarzanych sytuacji to w porównaniu z listopadowymi spotkania postęp był widoczny – dodał Małowiejski.
Jacek Sroka AIP