-1.2 C
Chicago
czwartek, 28 marca, 2024

Rajd Dakar. Sonik: Trofeum smakuje niesamowicie

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Rafał Sonik w piątek ukończył Rajd Dakar, zajmując trzecie miejsce wśród kierowców quadów w klasyfikacji końcowej. Wygrał Chilijczyk Ignacio Casale, do którego Polak stracił ponad godzinę. Drugie miejsce zajął Francuz Simon Vitse, gorszy od zwycięzcy o niewiele ponad 18 minut. Dla Sonika to piąte podium w historii startów w Rajdzie Dakar. Polak wygrał w 2015 roku, był drugi w 2014 i trzeci w 2013 i 2009.

„To trofeum smakuje niesamowicie. Dwa lata temu na Dakarze odniosłem ciężką kontuzję, po której wydawało się, że będzie problem z uprawianiem sportu, a ten wyczynowy już w ogóle wydawał się być abstrakcją. Dlatego przed samym rajdem powiedziałem, że sam start uważam za jakiś rodzaj cudu i mam nadzieję, że rajd nie będzie cudem – tylko cudny. Taki też był i należy rzeczywiście go traktować w takich kategoriach. W końcu mogłem ponownie w nim wystartować i ścigać się w czołówce po zmiażdżeniu dwóch kości kolana” – mówi Rafał Sonik w rozmowie z Mateuszem Ligęzą z Polskiego Radia.

Jak Sonik ocenia tegoroczny Dakar i jakie zmiany wprowadziłby w nim na przyszłość?

„Odbyłem rozmowy ze wszystkimi zwycięzcami oraz ich team managerami. Wszyscy mamy wspólną opinię – rajd był zdecydowanie za szybki. Dla przykładu – z 440-kilometrowych odcinków niemal połowę stanowiły tak zwane dojazdówki, czyli odcinki pokonywane na maksymalnej prędkości. To faworyzowało zawodników najlżejszych, trochę tak jak z dżokejem w jeździe konnej czy ze skoczkiem narciarskim. Jedyne nasze zastrzeżenie jest zatem takie, że rajd był zdecydowanie za szybki, zbyt sprinterski. Powinien zatem być bardziej techniczny i wyczerpujący, a takich odcinków było około trzydzieści procent, a powinno być ich ponad dwa razy więcej. Poza tym marzliśmy niemiłosiernie, bo w trakcie tak zwanych <<dojazdówek>> było tylko kilka stopni powyżej zera. Mimo tych dwóch mankamentów sam Dakar był fantastyczny. Arabia Saudyjska ma ogromny potencjał, pustynia jest fenomenalna i przeniesienie rajdu w tych okolicznościach było właściwą decyzją. Rajd był lepiej zorganizowany, towarzyszyła przy tym lepsza atmosfera niż w poprzednich latach w Ameryce Południowej, ale jednak samo ściganie było zdecydowanie za szybkie” – dodaje Sonik.

Czy należy zatem wydłużyć przyszłoroczny Rajd Dakar w Arabii Saudyjskiej tak, aby nie rezygnować z liczby kilometrów do pokonania przez uczestników, ale jednak postawić na te bardziej pustynne odcinki?

„To jest właśnie pierwszy wniosek z rozmów z team managerami, którzy myślą również o tym, aby ich zawodnicy byli w miarę bezpieczni. Należy zwrócić uwagę na to, że motocykle jadą po płaskim terenie z prędkością około 190 kilometrów na godzinę, a ciężarówki czy samochody w okolicach dwustu kilometrów na godzinę. To jest niesamowicie niebezpieczne. Oczywiście Dakar zawsze był i będzie niebezpieczny, ale zdecydowanie średnia prędkość powinna być mniejsza. Wygląda na to, że trzeba byłoby zwiększyć liczbę etapów żeby utrzymać długość rajdu. To oznaczałoby zarazem skrócenie poszczególnych odcinków, przez co byłyby zdecydowanie trudniejsze dla zawodników. Zresztą kilka fragmentów oesów, które były najtrudniejsze, udało mi się wygrać, i uważam, że taki trudny, techniczny i wymagający dużych umiejętności zawodników, a nie tylko prędkości, powinien być cały rajd” – kontynuuje najbardziej utytułowany polski uczestnik tego rajdu.
Czy tegoroczne osiągnięcie sprawia, że 53-latek ma większe oczekiwania względem przyszłego roku?

„Apetyt jest olbrzymi, ale zresztą tak samo było przed ośmioma laty, kiedy też wracałem do ścigania na Dakarze po kontuzji. Przez kolejne trzy lata wówczas byłem trochę zawiedziony, bo wracałem czwarty, trzeci i drugi, ale w końcu wygrałem. I jak popatrzeć na to z perspektywy czasu, to dochodzenie do tego zwycięstwa na Dakarze po powrocie po kontuzji jest najbardziej fascynujące dla mnie” – mówi Sonik.

Po raz pierwszy na trasie Rajdu Dakar od pięciu lat doszło do kolejnej tragedii. Na trasie siódmego etapu zmarł Paulo Gonçalves. Portugalski motocyklista miał 40 lat. „Niestety śmiertelne wypadki się zdarzają, ale cudem nie było ich więcej. Gonçalves był świetnym motocyklistą, z którym znałem się od 11 lat i przejechaliśmy wspólnie kilkadziesiąt rajdów. Był znakomity technicznie. Nadział się na pułapkę, jadąc 180 kilometrów na godzinę na płaskim terenie na pustyni. To tak zwany <>, czyli gwałtowny spadek o kilka metrów w dół, a później skalisto-piaszczystą falę. Niestety – przy takiej prędkości i tak niebezpiecznej lokalizacji – oznaczało to śmierć na miejscu. To też jest przestrogą, że jednak Dakar nie może być za szybki, bo wystawia nas na ogromne dodatkowe niebezpieczeństwa” – kończy Rafał Sonik.

Piąte miejsce wśród kierowców quadów zajął inny Polak – Kamil Wiśniewski.

Redakcja Sportowa PR / M. Ligęza / d / ma</>

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520